pogoda w dalszym ciągu cudna. Jedyny mankament to baaardzo zimne ranki, które znacząco skracają i tak niknący w oczach dzień. A tu jeszcze słoneczko ciepełkiem rewelacyjnym kusi, żeby przysiąść i się powygrzewać i jak tu oprzeć takiej propozycji się? Ja nie zdołałam. Kosztem planowanej dwudziestki do Pasłęka spędziłam godzinę nad jeziorem w Ostródzie i to była korzystna zamiana:) Do Ostródy trasę z Tomaszkowa uwielbiam, pewnie trochę przez sentyment ale też jest po prostu pięknie. I nawet te koszmarne dziurawce za Łajsami bez wymawiania wyrazów potrafię znieść wiedząc, jaka piękna droga mnie czeka nad Isągiem. Z Łukty wolę jeździć naokoło przez Morąg i Zawroty, ale dziś skróciłam i pojechałam najkrócej prosto do Ostródy – późno wyjechałam i mało było czasu:( Co w Ostródzie to już wiadomo, a po larwieniu 35km sprintem dawną “siódemką” do Małdyt(ów) coby truchło czerwone złowić na olsztyński powrót. Wpadłam z jęzorem na brzuchu akurat na zapowiedź “…przyjedzie opóźniony około 10minut”. No żesz… Przyjechał. Dziś zwiedziłam stację Olsztyn Zachodni, very convenient, omija się centrum i niemal od razu jest się na wylocie do Olsztynka – super. Do Tomaszkowa 14km
- DST 102.29km
- Czas 04:42
- VAVG 21.76km/h
do tej wycieczki jest mapa