chyba najlepsza “jabłoniowa” wycieczka, myślę, że ten dzień to nagroda za odważne wyruszenie wbrew pogodzie:) Początek w deszczu… Szczęśliwie jednak nie namokliśmy za bardzo a po półgodzinie zaczęło się przejaśniać. Po drodze chmur czarnych było kilka ale pozostawaliśmy cały czas po jasnej stronie mocy:) Traska wreszcie bezszutrowa, w całości asfalcik, w dodatku momentami rewelacyjny. Oj miałam już dość tych upodlających piachów, to nie jest nie jest NIE JEST moja bajka.. Pojechaliśmy ulubionym pustym szlakiem do Rucianego, potem Mikołajki (nie było drożdżowych bułeczek!!!!) i dalej przez Wilkasy do Giżycka. Giżycko super, całkiem miłe klimaty i mniam mniam pyszny chłodniczek z widokiem na most obrotowy (no dobra, pizza też była). Powrót “klasykiem” czyli 63 przez Orzysz. Dzisiaj postanowiłam trochę lepiej zawalczyć na pagórach, a że J niezmiennie ciągnął niezmordowanie to osiągnęłam kilka drobnych sukcesów w kategorii górskich premii:)
- DST 136.12km
- Czas 06:19
- VAVG 21.55km/h
do tej wycieczki jest mapa