początek dnia pogodowo nader optymistyczny, 8 stopni i mżaweczka leciutka jak mgiełka… Wessało mnie zatem mimo huraganu całkiem konkretnego w pętlę Janówkową – jak ja tam dawno nie byłam! żeby sobie trochę zmagań z wichurą oszczędzić przedarłam się do Janówka skrócikiem, szlakiem leśnym sierakowsko-palmirskim, a właściwie to dróżką która znęciła mnie i sprowokowała zjazd ze szlaku. Kierunek się zgadzał więc zaliczyłam małe topograficzne odkrycie. Zakończone manowcami, a jakże – ale niegrożnie:)) Swoją drogą moja terenowa nieporadność ubawiła mnie setnie, no piaseczek i mokre korzonki na podjazdach to nie jest mój żywioł. Ale próbowałam:)) W nagrodę asfalcik do Truskawki i powrót przez Czosnów z wiatrem w plecy. Zabawa byłaby większa gdyby w Janówku mżaweczka nie okazała się opadem stałym o zauważalnej intensywności. Towarzyszącym już do końca. W tej sytuacji wieczorna sauna była absolutną koniecznością:))
- DST 66.12km
- Teren 7.20km
- Czas 03:29
- VAVG 18.98km/h