Małopolska dz. 2

niby środek Krakowa a jednak…

Ugorek. I jeszcze pętla autobusowa tam jest i na autobusach też: Ugorek. Słodkie.
Będą dziś też takie bardziej oczywiste i przewidywalne (nudne???) miejscówki.

Na razie jednak zaraz za Ugorkiem miejscówka wcale nie nudna. 

Na ulicy Pilotów piekarnia Nonna Maria. Santa Madonna, jaki wybór. Co tu brać? Wszystko?????
(ostatecznie: krem waniliowy + jagody. Wybór boski. Ale do tej pory żałuję tych, których nie miałam okazji spróbować:))))
Ugorek przejechawszy pora na ugorek prawdziwy.

Zupełnie nieoczekiwanie przez urocze asfalciki okołokrakowskie (tak gdzieś od wysokości stacji Kraków Batowice się zaczynających, bo wcześniej jeszcze trochę telepki po ulicach), przez Kończyce, Więcławice i Sadowie prowadzących wielka budowa S7 się objawia, objazd wprowadza. Szczęśliwie niespecjalnie uciążliwy. 
Uciążliwość jest innego rodzaju, chociaż nie wiem czy to jest akurat najlepsze słowo. 
Otóż – JEST CAŁY CZAS NIERÓWNO. Zero płaskiego. No naprawdę. Zero. W górę (dłuuugo), albo w dół (króciutko). Trzeba się ostro zbierać. Ale widoczki….

wynagradzają! (zwłaszcza okolice Kalin – Małych, Wielkich – super. I solidny podjazd pod Giebułtów). Aaaaaale estakada za Giebułtowem! Tam już nowa “eska” szumi, tak na wysokości 10 piętra mniej więcej. 
Pod estakadą jadę na Książ (Wielki) i już i ja na swoją ekspresówkę wyjeżdżam.

Elegancko i puściutko, a za Wodzisławiem

pojawiają się klasyczne serwisówki. A górki nie odpuszczają! No nie jest to lajtowa traska, przynajmniej dla mnie nie jest. Zabawa doskonała, ale zaplanowane Kielce to chyba jednak odpuszczę. Może Jędrzejów mi wystarczy? Wystarczy:)))

Na tę ławeczkę przed dworcem po prostu padam. Na niecałych 100km ponad 1000m przewyższenia. Intensywność duża wspinania, mało odpoczynku na odcinkach płaskich – tak już było do końca. A propos wspinania – jeszcze do pociągu trzeba się wdrapać, bo tu jeszcze perony dziadowskie, pierwszy stopień wagonu mam na wysokości nosa. Masakra. Dobrze, że udaje się wyprosić pomoc:)))
I po godzinie z haczykiem niewielkim

mogę się już udać do arcysuper wczorajszej miejscówki – tej, w której wiedzą że rowery nie gryzą:))))

  • DST 105.35km
  • Czas 05:35
  • VAVG 18.87km/h

mapka ze stravy jest tutaj 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *