wróżom się sprawdziło. Pogoda była rewelacyjna. Niebo – czysty błękit. Temperatura 15-18 stopni. I w dodatku wiatr zupełnie ucichł, co spowodowało szybką poranną planów modyfikację. Trochę byłam spóźniona ale udało mi się dopaść kolejki w Ursusie i podjechać do Piasecznicy.
Skąd przez Strzyżew i Mokas ruszyłam w kierunku ulubionej mojej nadwiślańskiej trasy przez Śladów. Gdzie równie miła co dzisiejsza pogoda czekała mnie niespodzianka. Ostatnie nierówności na drodze tej (575) ZNIKŁY:)))
Uwielbiam tę trasę. Ruch jest prawie żaden, nie ma też żadnych agresywnych kundli. No i najważniejsze – można stąd pojechać przez Górki:)))
Na ławeczkach słońce jest prawie do 14 – podwinęłam rękawki i załapałam się na opalanie:)
Powrót przez Dąbrowę do Sowiej Woli, skąd skręciłam do Brzozówki
dużym łukiem do Małocic docierając. Stąd już tradycyjnie do Dębiny i Czosnowa, gdzie udało mi się wyhaczyć objazd kawałka nowo powstałej ścieżki (trzeba skręcić w ulicę Strażacką, wyjeżdża się za kościołem w Cząstkowie).
Końcówka w Łomiankach słaba – jak to w Łomiankach. Dziś dodatkowy Armageddon wyjazdowy – działo się.
A październik rekordowy jak cały rok – ponad 2400 na liczniku i kolejne wszystkie dni miesiąca rowerowo zaliczone!
- DST 114.17km
- Czas 05:21
- VAVG 21.34km/h