3stówaś lajcik

…i debiut Cellestyna w Krainie Pagórów:)))
Wreszcie noce zrobiły się odrobinę cieplejsze, nie żeby CIEPŁE, ale na 7-8 stopni nad ranem można liczyć. To już nie jest źle:)
Po powrocie z nordyckiej wyprawki głód był kilometrów, kilka lajcikowych stówasi udało się Cellestynkowi na licznik wrzucić ale apetytu to za bardzo nie zaspokoiło. 
Aż trafił się wolny wtorek z prognozowanym wiatrem północnym i dostępnym w ofercie promo bilecie do Iławy za PLN19. Biorę:)
Pociąg o 5.30 z Centralnego postanawiam złapać o 6 w NDMie,

trzydzieści km  mnie fajnie rozbudza. I nawet chwilę przed czasem jestem:))

Oprócz Cellestyna jadą jeszcze trzy rowery, jeden nawet znajomy:)))
Na traskę nie mam jakiegoś super planu, tyle żeby stare kąty odwiedzić i licznik trochę rozgrzać:) Ale przypominam sobie, że jesienią były już zaawansowane przygotowania do rozpoczęcia remontu drogi na Tynwałd, którą planowałam standardowo z Iławy wyjechać. No to może to jest szansa na coś nowego? Taki asfalcik mijałam już wiele razy od północnej strony, na Dziarny i Ławice… Może by tak tam?
Asfalcik

przyjemny w klimacie ale nawierzchnią niestety straszący.
Nie tylko nawierzchnią zresztą:)))

Eksperyment nie bardzo jest udany, tracę na tych dziurach mnóstwo czasu i… śrubkę od koszyka, wypada bidon więc kolejne minuty spędzam w napotkanym znienacka warsztacie, gdzie pan prowizorycznie koszyk mocuje (do Wawki wystarczy).
Celuję w Samborowo, ale nie dość że dziury to i piachy – przejazdu do Gierłoża z Mątyk nie ma – a raczej jest, tylko nieprzejezdny:((( Naokoło z Zielkowa podobno też piach, nie ryzykuję tylko skracam się do “szesnastki”, kilka kilometrów przed Samborowem niestety (Franciszkowo). “Szesnastka” to droga, która budzi we mnie przerażenie jak rzadko która, (chyba tylko bliźniacza “piętnastka” może z nią w tej kwestii konkurować) więc wcześniejsze z nią spotkanie wcale mnie nie cieszy i z pokorą przyjmuję 

ścieżkową opcję, chociaż garbata i najeżona krawężnikami. 
Ścieżka kończy się jak zaczęła – nieoczekiwanie – ale do Samborowa już niedaleko.
Liczę na to, że tu ruch nieco odpuści, bo podobno już otworzyli obwodnicę Ostródy, to chyba ma docelowo być część S5.
Istotnie,

droga działa i ciężarówy odpływają (serwisówek nie udaje mi się zlokalizować, widzę tylko kawałek drogi z piachu).
Wreszcie przyjemna cisza i zaraz wyczekiwany skręt na Wirwajdy. 

no to jest piękny odcinek, dziś zachwycam się nim nieco dłużej bo nie bardzo wieje w plecy:)))
Do Szyldaka i skrętu na pełniącą rolę serwisówek dawną “7” dobijam już na lekkim głodzie,

i życzliwie myślę o pomidorówce w Austerii.

Jest. Dobra i dużo:) Pierwszy raz jestem tu o nietypowej porze, jaką jest 11 i pierwszy raz nie ma tłumu. Więc mam szansę zjeść coś więcej niż wyżebrana na szybko zupa i jest to naleśnik gigant (chociaż z menu dla dzieci:))) napakowany serkiem, z górą owoców i jeszcze dżemik w bonusie. Oooo, teraz to pojadę:))))

Bawię się na podjazdach przed Olsztynkiem, gładki asfalt i wiatr w plecy to elementy dobrej zabawy:) Dopiero co był Olsztynek a już Nidzica,

kaemki same wpadają, bo chociaż górek nie brakuje to i płaskiego sporo jest.

Zatrzymuję się na chwilę dopiero w Strzegowie, 

chociaż Bar Krokiecik po wyżerce w Austerii nie dostaje dziś swojej szansy.
Lekki kryzys głodowy dopada mnie dopiero za Sochocinem,

barek na krzyżówce w Jońcu nie zawodzi i wspomaga mnie szczawiówką:)))
Przejazd nad Wkrą jest magiczny – łatwo o magię i zachodem słońca się zachwycać gdy w brzuchu nie burczy – i dojeżdżając już w mocno ciemnym zmierzchu do Modlina odkrywam, że to jest ten dzień kiedy mam moc na więcej niż 270km:))))
Więc zamiast planowanego zjazdu KMką ruszam w stronę domu rowerkiem i aż do Łomianek jedzie mi się bardzo przyjemnie i wciąż bez żadnego kryzysu w dzisiejszej trasie. 
Kiedy to nieodwołalnie zapada NOC i tradycyjnie prąd odcina mi natychmiast. Bo jak jest ciemno to się śpi a nie na rowerku jeżdzi:))) Ostatnia dycha trudna, bo nie dość że noc to do 3stówasia tej dychy właśnie “z trasy” zabrakło i skąd by tu je ukręcić… Kręcę, kręcę (się), i jest.

Fajny 3stówaś spontan. Doskonale spisał się Cellestyn:))

  • DST 300.54km
  • Czas 13:13
  • VAVG 22.74km/h

mapki ze stravy: do NDM jest tutaj, a Iława-Wawa tutaj

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *