Nordic Cycling 2023 epilog

dziś wyjazdu ostatnia odsłona. 
Czeka zakupiony wczoraj bilet Hamburg-Berlin. Zakupiony niezwykle zresztą komfortowo, w DB ReiseZentrum na hamburskim dworcu, dokąd wybrałam się w nadziei, że uda się tam złożyć zażalenie na niemożliwość zakupu Dojczland Ticketu. Otóż nie, zażalenie tylko online ale był benefit odstania w kolejce. Przećwiczywszy niemiecki na cerberach pilnujących żeby przypadkiem koło roweru nie za daleko się w głąb Zentrum wsunęło czekam na wywołanie mojego numerka do jednego z 12 okienek. Otóż jest, podchodzę, próbuję składać ten niemiecki a pani patrzy patrzy i mówi: A może będzie łatwiej po polsku? Hahaha. No pewnie:) Więc zażalenie nie, ale bilecik jak najbardziej, oferta superpromo:))))
Więc lajtowo jadę rankiem na dworzec, peron rozpoznany, winda, luzik. Jakoś pusto na tym peronie no ale Zug wyświetlony. Czekam. Przy Zugu pojawia się coś. Napis. Fall aus. Cokolwiek znaczy na pewno nie jest to dla mnie nic dobrego. Przy Zugu na torze obok to samo. Fall aus. Ki czort, peron się odkleił czy co? Czekam. Jest komunikat. Fall aus już wiem co znaczy. Zuga nie będzie. Wypadł. Cancelled. Nie ma końca moja przygoda z DB…
Ruszam do ReiseZentrum. Tłum większy niż wczoraj, cerber też groźniejszy (ćwiczę niemiecki). Ale… jest Pani Basia w okienku! Podpełzam boczkiem i konspiracyjnie pokazuję jaki mam numerek. Porozumiewawcze mrugnięcie. Czekam. Jest sygnał:)))
Wiadomości nie są dobre. Zugów wypadło całe mnóstwo. Zerwany tachograf. Dacie wiarę?!! Na szczęście dla mnie linia do Berlina przejezdna, tylko nie ma co tam pojechać. Składy nadjeżdżające nie nadjeżdżają. Niemniej jest szansa że coś zacznie jeździć, ale… miejscówki rowerowe są pozajmowane aż do popołudnia. A ja przecież mam na dziś bilet do Wawki! Basia wystawia mi zaświadczenie o odwołaniu pociągu i radzi wbijać w najbliższy, może jednak ktoś miejscówkę zwolnił (bo też nie dojechał). Ruszam więc z powrotem na peron a ona jeszcze za kwadrans do mnie na ten peron biegnie (!!!!) bo wystawiła mi miejscówkę na ten późny pociąg, na który na pewno są miejsca, bo on jest na styk więc może ten warszawski się opóźni albo coś. Ściskam ją spontanicznie, bo to  było absolutnie wzruszające, ona w tym mundurku DB, ludzie się chwilę gapią po czym ruszają na nią z lawiną pytań. Chwilę odpowiada a potem jednak ucieka:))
Pani Basiu, to było nadzwyczajne. Dziękuję!
Koczuję na peronie, wiatr hula, ciepło nie jest. Nadjeżdża pociąg, są inni chętni z rowerami ale ja dzięki pani Basi wiem, gdzie się zatrzyma wagon rowerowy. Wbijam. Jest wolny haczyk. Mój ci on!
Tak więc później niż planowałam ale jednak. Jest. Berlin.

Niestety czasu za wiele nie zostało, pogoda też wyjątkowo niepewna – czarne wisi i nie wiadomo kiedy spadnie. Niemniej łapię trochę berlińskiego klimatu,

kawka w okolicach AlexanderPlatz, ale już spadają pierwsze krople , czas się kurczy i muszę się pogodzić z tym, że to JUŻ. 
Wracam napakowana wrażeniami po same uszy, pozytywnymi emocjami, pocztówkami – będą ze mną na zawsze. I z Wami trochę już też:)))

  • DST 22.66km
  • Czas 01:20
  • VAVG 17.00km/h

mapka ze stravy jest tutaj   

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *