nieoczekiwanie mokra wyprawka

upały upały i po upałach. Sierpniowe pogodowe szaleństwo niestety dobiegło końca. Żałuję, bo chociaż bywało trudno to jednak niewiele rzeczy tak lubię jak 20 stopni o 5 rano:))
Na dziś wróże zapowiedzieli zdecydowane ochłodzenie, ledwie 20 stopni i wiatr pn-zach, mocny. No to wygląda jak szansa na traskę z północy na południe, “w słońce”, o jakiej przez ostatnie tygodnie mowy być nie było. 
Poranek warszawski obiecujący, pochmurno ale coś tam prześwituje, 19 stopni, super.
W Iławce

nie tyle pochmurno co czarnawo… Ale wróże w zaparte słońce od południa obiecują, do południa niedaleko, zimno nie jest, OK. W Iławce zawsze fajnie:)
Tylko zdjęcia

i te znad Jezioraka i te z pięknej drogi do Tynwałdu – słabe. 
A tymczasem to ostatni może być na dłużej przejazd drogą tynwałdzką, gdyż

najwyraźniej przygotowania tu do prac poważniejszych się odbywają. Co napotkany geodeta potwierdził. Idzie remont od góry od Boreczna i końcówka tynwałdzkiej drogi, ten  ostatni odcinek słabszy, przed skrętem na Samborowo też się załapie. Tyle że na efekt poczekać trzeba będzie , jesień 2023 planowany termin ukończenia.
Leśny przejazd do Samborowa

zadziwił brakiem grzybiarzy, spodziewałam się że będą się panoszyć po krzakach a tu nic, żadnego nawet auta na żadnym z parkingów. 
W Samborowie nielubiany wyjazd na krajówkę, dziś nie było źle, przez 4km żadnej ciężarówki. Super.
Odcinek Wirwajdy – Szyldak, moje odkrycie ubiegłoroczne – uwielbiam.

Już się tu nim kilka razy zachwycałam, dziś zachwycam się też, chociaż czarne niestety nadpełzło i opad postanowiło zrzucić

(u wróży nadal słońce, nawet na radarach nie bardzo jakieś chmury widać). Zrzuca i zrzuca, mżawą gęstą atakuje, przejazd po chlapiącym mokrym niestety.
Wyjazd na siódemkę poprawę przynosi,

pyszną pomidorówkę i jagodowe pierożki przyjemnie na powietrzu zjadam w Austerii

gdzie syndrom Kłobuka – tłum kiedy nie przyjedziesz – ale rowerzysta na ekspresowy serwis może liczyć. Zwłaszcza gdy wie czego chce, nie marudzi i lekką presję wywrze:)))
No niestety, ledwie w drogę ruszywszy mżawa mnie dopadła tym razem w konkretny deszcz przechodząc, już nie były to nomen omen przelewki, trza było podjąć działania osłonowe.

Tak i w tym deszczu do samego Olsztynka i jeszcze kilka kaemów za, wreszcie gdzieś przed Rączkami znowu poprawa

ale jazda po mokrym a kolejne czarne cały czas siedziało mi na plecach. 
Postanowiłam trochę po tych pagórach pocisnąć i dać sobie szansę na złapanie ICka w Nidzicy, co to w ogóle nie rozważałam go. Ale moc jakaś nadzwyczajna jest ze mną w tegorocznym sierpniu, mimo 16 stówki z rzędu kopytko ładnie podawało i tak niby było na styk a finalnie zapas 10minut się ukręcił. ICek (chyba pierwszy raz jak tym akurat jeździłam już wiele razy, najmarniej kilkanaście) objawił się punktualnie, a wręcz minutę przed czasem był. No niebywałe. Co akurat dało mi szansę na znalezienie kierownika celem zaraportowania że mój zakupiony bilet przepadł w czeluściach systemu intercity.pl . Śledztwo wykazało, iż bilet nie mógł być mi przesłany, gdyż został przez system anulowany (chociaż miał status: opłacony). Nie będę komentować.
Miałam taki pomysł, żeby w Działdowie albo Mławie jeszcze z pociągu na kilka godzin wyskoczyć (u wróży cały czas ostro świeciło), ale Działdowo przywitało mnie ulewą a Mława mżawą, tak i smakiem musiałam się obejść cały dzisiejszy utarg w ledwie 120km zamknąwszy. Trochę mało, ale i tak fajnie.
A dla wróży bez pozdrowień. Tradycyjnie.

  • DST 121.35km
  • Czas 05:43
  • VAVG 21.23km/h

mapka ze stravy jest tutaj  

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *