Jeśli trasa wczorajsza była świetna, to dzisiejsza okazała się absolutnie doskonała. Co tym bardziej cieszy, że to przecież pierwszy rowerowy wypad krakowski
i ślad na zupełnego czuja wyznaczany. To znaczy tam, gdzie najbardziej podobało mi się na mapie:))) Szczegóły opracowując trafiłam na info o WTR – Wiślanej Trasie Rowerowej. Generalnie jestem zawsze sceptyczna co do tych rowerowych szlaków typu Velo, Pętla etc – bo zawsze gdzieś szutr się jakiś nieprzyjemny czai a informacji o tym gdzie on dokładnie jest nie uzyskasz zanim na niego nie wjedziesz. No ale śladem WTR miałam jechać relatywnie niedługo i był też ratunkowy dukt samochodowy obok – postanowiłam zatem spróbować.
I powiem Wam – BINGO.
Odcinek, którym jechałam do Niepołomic
i dalej – do Nowego Brzeska
był świetny, bardzo dobry asfalt. Brak natomiast jakiejkolwiek infrastruktury, głupiej ławki nie uświadczysz. Niezrozumiałe.
(dalsze węszenie wokół WTR przyniosło informację, że chyba niezły jest cały odcinek małopolski, aż do Szczucina. Niepotrzebnie zatem tłukłam się przez Płaszów wzdłuż wojewódzkiej po dramacie z kostki, można było spróbować od razu nad Wisłę zjechać, ponoć jest nieźle. Słabo natomiast wygląda WTR na kolejnych niby zrobionych odcinkach czyli w województwach kuj-pom i pom – straszą nieprzejezdne piachy, zarwane mosty i inne pułapki. Między małopolskim a kuj-pom śladu WTR nie ma).
W Nowym Brzesku przejeżdżam przez Wisłę mostem tak wąskim że jest tam ruch wahadłowy i świetną wojewódzką 775 a potem opłotkami przez Szczytniki (tu kawałek słabszego asfaltu), Ibramowice i Wrocimowice dojeżdżam do słynnych Racławic.
Gdzie bardzo przyjemne miejsce, pomnik – jak to zazwyczaj one – nieco dziwny, ale “Panorama” z legendą fajna, są i ławeczki do kontemplacji:))) A naprzeciwko skromna (!!!) willa Walerego Sławka, który okazało się był honorowym obywatelem Racławic, o czym dalibóg pojęcia nie miałam bladego.
Za Racławicami skręt już w kierunku Miechowa i tu dukt odkryty rewelacyjny, zamiast prosto wojewódzką nieco naokoło przez Góry Miechowskie. Doskonałe, puste asfalty
i sporo fajnych podjazdów/zjazdów:)))
Zjazd ostatni prosto na Miechów, gdzie odkrywam rewelacyjny park.
Góra – starodrzew, dół – fontanny, nowe nasadzenia, placyki, ławeczki, mostki, kanałki etc. Super ścieżki do jazdy na czym kto chce, szerokie i starannie oddzielone od ruchu pieszego. Ogromny, fajnie oświetlony i arcyzadbany, czysty teren. I “kurier” z Charsznicy dowozi tu zamówione sushi:)))
Dworzec już w lipcu rozpoznany – olewam windę dla stoików, pcham bicykla po platformie i łowię ICka do Wawy (tego, który jedzie niecałe 3h zamiast ponad 5:))))
- DST 109.48km
- Czas 05:46
- VAVG 18.98km/h
mapka ze stravy jest tutaj