rekordy trafiają mi się już coraz rzadziej, o TYM nie marzyłam nawet nieśmiało. Bo wydawał mi się absolutnie nie do osiągnięcia. Średnia 100km dziennie przez pełen miesiąc? Pamiętam ile męki kosztowało mnie przekroczenie 3000 w miesiącu 2 lata temu i nie bardzo miałam ochotę na powtórkę. Ale tak dobrze szło, że jednak postanowiłam spróbować. A żeby chciało mi się bardziej wymyśliłam tę dwudniówkę – przejazd przez moje najbardziej ulubione tereny. Dziś część druga. START!
Worliny-Łukta
Łukta-Ostróda
tu gotowi są już na zimę:)
Ostróda
odkrywam, że jest tu zacna konkurencja dla żółwia z Lidzbarka
Mimo zaawansowanych przygotowań do zimy temperatura rośnie
bo rekord coraz bliżej
Samborowo-Iława
i
Iława-Biskupiec (a dokładnie Wikielec:))
robi się naprawdę gorąco
bo rekord jest już mój!!!
Biskupiec-Łąkorz
“dlaczego MIŚ?” – “a bo właściciel taki do misia podobny!!” (PRAWDZIWEGO misia widać nie widzieli:))
Zaczyna się strefa nagród. Najpierw przejazd przez Brodnicki Park Krajobrazowy
niebieski jest już trochę zmęczony ale napiera dzielnie na pagóry. Jest pięknie, ciepło i bezwietrznie.
Skręt do Głęboczka i niecodzienny komitet powitalny
słońce urządza swój własny przedwieczorny spektakl
jeszcze tylko wjazd pod ostatni głęboczkowy giga pagór
i największa nagroda dzisiejszego dnia
3152,37 i cały piękny wieczór przede mną. Nie czuję zmęczenia. Czuję ogromne zadowolenie i trochę zachwycam się sobą. Niebieski świętuje razem ze mną ale wino piję tylko ja:)
- DST 155.15km
- Czas 07:04
- VAVG 21.96km/h
do tej wycieczki jest mapa
Gratulacje!