Mariew

po wczorajszym dniu wysiłku jedynie intelektualnego dziś miałam totalną fazę na rowerowe umordowanie. Tylko jak to zrobić, skoro już od rana padało podmarzającym deszczem w zamarzający przechodząc śnieg? Ano opad należy zignorować:) Co łatwe nie jest, bo straszna siedzi we mnie bojaźliwość, na zakrętach zwalniam do szybkości żółwia na hulajnodze. Zatem początek ostrożnie, co chwila wystawiam na asfalt kopytko – zamarza? nie zamarza? Nie zamarza ale pada. Po godzinie jestem już w odwrocie, kiedy opad ustaje. Zawracam zatem z odwrotu i jadę dalej. Wieje i zimno, ale dzisiaj nic mi nie przeszkadza. Chcę wreszcie zaznać kilometrów:) A ponieważ stopni jest okrągłe zero, co ja odczuwam zawsze jak mróz arktyczny więc wracam z siną łapą i cała kompletnie zamarznięta. I wreszcie szczęśliwa:))

  • DST 68.25km
  • Czas 03:37
  • VAVG 18.87km/h

Australia już bez Rogera. A miał być hicior w IV rundzie – mecz z Kyrgiosem… Seppi nie zagrał nic nadzwyczajnego, ale jak to słusznie powiedział Roger na konferencji “wygrywałem nie te punkty co trzeba”. Fakt. No i meczyk Kyrgios vs Seppi dziś w nocy. Niesamowity bój Giorgi z Venus, Williams górą chociaż nie dawałam jej wielu szans w starciu z Pendolino:)
Jurek wygrywa na razie w konkurencji najbardziej przerażającego ryku, bo w setach jest 2 down z Lopezem i po 5 w trzecim (na moim odtwarzaczu oczywiście, bo 3 w nocy na żywo to poza moją percepcją jest)

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *