rower w mrozowaty poranek…

…nie smakuje tak, jak w ciepłe południe i dla mnie osobiście jest doświadczeniem trudnym. A dziś temperaturowa niespodzianka była bardzo niemiła, ledwo JEDEN stopień – nie wiedziałam, że Mors ma takie z “górą” układy… Szczęśliwie pętelka bemowska na tyle jest długa, że pod koniec wyjazdu załapałam się na kilka minut ciepła, do ośmiu się dzięki ostremu słońcu nagrzało. Najprzyjemniejsze chwile dnia znowu w biurze, taka karma.
Wieczorem rewelacyjny trening, moje świeżo wyhodowane krwinki pokazały swoją moc:)

  • DST 36.20km
  • Czas 01:42
  • VAVG 21.29km/h

3 thoughts on “rower w mrozowaty poranek…

  1. Widzę, że kojarzę Ci się ze wszystkim, co najgorsze. ;))
    U mnie ostatnimi dniami codziennie rano -2 (zimniej, mimo że daleko na zachód) – bynajmniej nie narzekam, a nawet jutro biorę wolne aby o wschodzie słońca zażyć prawdziwie orzeźwiającej kąpieli. 🙂
    Pozdrawiam lodowato. ;)))

  2. no cóż Morsie, mam wrażenie że moje skojarzenia są efektem Twojej konsekwentnie realizowanej strategii wizerunkowej:))

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *