tyle mojego, ze chociaż pogoda się pogorszyła, mniejszy żal serce ściska jak widzę tę nędzną dwustopniową mżawę. Ale za to wiatru prawie nie ma, trzydziestaczka przedpracowego by się bez problemu skręciło… By się gdyby się nie..:(((
Czasu dużo, korzystam – a przynajmniej korzystać próbuję. Tyle, że mój poziom absorbcji intelektualnej przy kompletnym fizycznym zastoju nie szybuje niestety a pełza żałośnie gdzieś przy samej ziemi. A przez szpareczki w połamanych kosteczkach cała moc ze mnie cichcem wyszła. A to dopiero 10 dni. W najlepszych szacunkach ledwie 1/3 kary:(((
http://tomski.bikestats.pl/1254428,Z-dedykacja-dla-Elizy.html
🙂
widziałam! jak powiedział tak zrobił:))
To jak, za tydzień na rower? 🙂
nie sądzę:((((((
Tak czy siak każdy dzień przybliża Cię do powrotu na rower, i tej wersji się trzymajmy 🙂
tak, ta jest właściwa:)