o wczorajszych atrakcjach już zapomnieć trzeba
i żwawo się zbierać do dzisiejszej jazdy – prognozy nie są dobre a mapy radarowe złowieszczenia wróży potwierdzają. Idzie front burzowy i jest już nad Berlinem – tuż tuż.
Opcje drogowe Buckow-Kostrzyn wydają się nie dość atrakcyjne, żeby zlewę burzową ryzykować. Jadę więc tylko kilka kilometrów do Muncheberg,
mijając po drodze urokliwą, zagubioną w lesie stacyjkę – a z Muncheberg zug do Kostrzyna komfortowo w niecałe półtorej godziny mnie dowozi.
Chmury na razie zostają w tyle, więc bez ciągłego kręcenia szyją na przyjemności z jazdy można się skupić. Początek krajową 22 – opcji wyjazdu z Kostrzyna jest niewiele ale ta nie okazuje się zła. Droga świetna i zupełnie pusta. Po kilku kilometrach pojawia się skręt na Czarnów i Gronów prowadzący do Ośna Lubuskiego. Asfalt równie dobry ale obok pojawia się dziadowska ścieżka – nie korzystam, ale nie jest już tak miło – nigdy nie wiadomo kto znienacka zatrąbi. Przyznać jednak trzeba, że autochtoni na Dalekim Zachodzie jacyś bardziej wyluzowani, trąba w użyciu pojawia się rzadko.
Ośno robi wrażenie fajne, jezioro całkiem całkiem, tłumów brak, czysto. Oglądam pobieżnie, bo jednak ten front cały czas pełznie, i zamiast boczkami do Sulęcina skracam wojewódzką 137. Ruch niewielki. Skręt do będących metą na dziś Lubniewic przez Jarmatów bardzo fajny, dużo lasu, jakieś chaszcze, widać jeziorko. Asfalt bez szału ale jazda sympatyczna. Front pogania, ale dystans ciągle zachowuje. Z bezpiecznym zapasem kończę dzisiejszą mocno okrojoną trasę – miało być naokoło przez Witnicę… Cóż, będzie kiedy indziej. Zanim zacznie lać zdążę jeszcze wypić kawę na tarasie i pogapić się na lubniewickie jezioro.
Czas darowany przez zug spożytkuję na regenerację w saunie. Odrobina lenistwa jest czasem fajna:)))
- DST 73.58km
- Czas 03:45
- VAVG 19.62km/h
mapka odcinka Kostrzyn – Lubniewice jest tutaj
a tutaj traska do Muncheberg przedłużona przez brak zastopowania stravy w pociągu:))))
