piąta lutowa stówka

dycha na termometrze powoli staje się standardem w najbardziej rowerowo przyjaznym lutym ever. Dziś co prawda wichrem zimnawym zawiewało solidnie, ale kto by się skarżył. 
Sochaczew, Żelazowa Wola, Kampinos, Leszno… tylko przemknęłam.

Białutki, Zaborów, Mariew, Borzęcin, Koczargi, Truskaw, Sieraków – minęły równie szybko. Bo z serwisu wrócił niebieski i jazda od razu stała się prostsza. Szybsza. Fajniejsza:)))
A Hubert Hurkacz, którego jako kompletnie nieopierzonego nastolatka oglądałam w Sopocie wygrał dziś po pasjonującym meczu z Kei Nishikorim. Brawo Hubi!!!

  • DST 106.50km
  • Czas 04:53
  • VAVG 21.81km/h

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *