Go West 2021 – dz.8 + epilog

jak to było? jaki wieczór taki poranek? :)))

oj będzie mi tego brakowało…
Ostatni dzień. Skoro poranek wykorzystany, to trzeba też wykorzystać dnia ciąg dalszy.
Do północy!
Początek wojewódzkiej do Nowego Tomyśla wyglądał na urokliwy

ale okazał się wściekle oblegany i Tomyśl osiągnąwszy postanawiam z niej uciec i do Opalenicy pojechać opłotkami. 
Przez Wąsewo i Kuślin

przez staro-nową ścieżkę, koło zaskakującego pałacu, przez trochę starszy  i zupełnie nowiutki asfalt  – dobry to był pomysł, żeby tędy wjechać do Opalenicy.
Trochę się pokręciłam bo znęcił mnie szyldzik o hotelu 4* ale uuuups, nie mój klimacik, boisko piłkarskie etc.
Przez Kozłowo, Uścięcice, Szewce, Dobieżyn (oczywiście trafił się kawałek szutrowy z lekką tylko tarką ale asfalcik wynagrodził)

i do ścieżki dość znośnej przy wojewódzkiej mosińskiej doprowadził.

Której uroków nie dane mi było w pełni doświadczyć, gdyż… znienacka… musiałam bardziej patrzeć w niebo niż gdziekolwiek indziej. Co i tak nic nie dało. Osławione i przywoływane wielokrotnie przez kolegę Trolla DYMACZEWO… – co za chłodne powitanie!

w ramach gościnnego przyjęcia drzewo przydrożne zostało zaoferowane. 
Cóż, mogło i tego nie być.
Jakoś się jednak zaplanowanej Mosiny dopaść udało. Mosiny i podwózki do Poznania – dwa razy (w tę i z powrotem) odcinek Mosina-Luboń jechałam i wystarczy. Kilka lat temu to było a wrażenia niezapomniane z dziadowskiej (nomen-omen – Troll będzie wiedział o jakiego DZIADA chodzi:))) ścieżki do tej pory tkwią. Jak sztylet, ino nie w sercu:)))
Zatem w Poznaniu się znalazłszy na sympatyczny po Jeżycach spacer się wybrałam tudzież w rozkopane okolice ulicy Święty Marcin.
Wszystkie te rynki, browary etcetery zaliczywszy

pragnienie naszło głód zaspokoić, pokarm przyjąć jakiś zacny. Tak i pocelowałam knajpę Manekin ze skromnym ogródkiem w bocznej od browaru uliczce, cicho, sympatycznie. Cóż.
Po półtorej godzinie oczekiwania wyszarpałam do szantażu się uciekając opcję na wynos jak najcenniejszy łup do pociągu unosząc. Gdyż ogródek był mikrym dodatkiem do bogatego, dwupoziomowego i wypchanego po sufit wnętrza. Dacie wiarę? Poniedziałek 16.30 czekasz półtorej godziny na makaron (z naleśników. Tam wszystko jest z naleśników). Podobno filia tej knajpy (a może to poznańska jest filią) jest w Wawie. W mało seksownym miejscu ale też podobno walą tłumy. Chyba muszę się wybrać:)))      

  • DST 116.90km
  • Teren 0.90km
  • Czas 05:46
  • VAVG 20.27km/h

mapka ze stravy odcinek do Mosiny jest tutaj
a z Poznania – tutaj

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *