Ciechocinek o poranku ma dużo uroku
cały jest taki… staroświecki. Kłębiące się wieczorem tłumy trochę tę atmosferę fędesieklową zaburzają, ale rano można przenieść się w czasie.
Dziś bez zdjęć parku bo plan napięty i spieszyłam się, ale tam naprawdę można się teleportować do XIXw. Pamiętacie jak Balzak spotyka w parku panią Hańską? To jest ten klimat:)
Pora wyjaśnić bałtycki tytuł wpisowej serii. Początkowo plan zakładał tylko Ciechocinek i jakiś z niego powrót. No właśnie – jaki? Może nigdy nie odwiedzona Bydgoszcz? A dokąd jadą pociągi z Bydgoszczy? Do Trójmiasta???!! Wsiadam!
Ale zanim pociągiem jadę na razie rowerem. Do tejże Bydgoszczy. Zupełnie nowymi dla mnie drogami! Po przebrnięciu słabego początku czyli wspinaczki do Aleksandrowa przez pagór sprzęgnięty – a jakże – ze ścieżką garbulcem, którą ignoruję a wszystkie samochodowe jełopy zwalniają i pokazują mi paluchem, że przecież O, TU, JEST (no wiadomo co) WYGODNY TOR ROWEROWY (chyba przeszkód) robi się całkiem przyjemnie.
Za Służewem skręcam w Przybranowie na Gniewkowo, asfalcik boczny, nawierzchnia różna ale bez dramatu i nie ma ścieżki:) Z Gniewkowa żółtą 246 na Rojewo i Złotniki, asfalt nowy nie jest ale jechać się da, ruch nieduży i całkiem urokliwie
za Złotnikami skręcam do Łabiszyna, wiatr wieje,
temperatura wściekle rośnie
zaczynam się zastanawiać jak przebrnę przez Bydgoszcz do dworca i wtedy na drodze mojej wyrasta Orlen. Orlen jak wiadomo magnesem przyciąga mnie nie od dziś, zagladam. A tam oprócz mega dawki kalorii w czekoladzie do picia, którą uwielbiam, dostaję też równie wypasioną porcję informacji o tym jak dotrzeć do dworca. No przysięgam, nigdy nie miałam tak profesjonalnych wskazówek skręt po skręcie, ulica po ulicy. Jakbym swojego bloga czytała:))) Dzięki tym instrukcjom (skrzętnie zanotowanym) mój analogowy upór się na mnie nie zemścił (jeszcze nie dziś:))) i bezbłędnie trafiam na serwisówkę obok dwupasmówki a potem na boczne dojazdy do Bydgoszczy
i na dworzec. Dworzec??? ŁAŁ!!!
rozmiar i formę ma imponujące, ma też mikrowindy (raczej nie z braku miejsca) i nowoczesne perony, które niestety nie powodują bezproblemowego wejścia do pociągu. Horror pierwszego wagonowego stopnia na wysokości nosa dopada mnie tu zupełnie nieoczekiwanie i niebieski znowu robi za darmową siłownię dla pechowego podróżnego, który miał nieszczęście wsiadać za mną:)
Podróż tradycyjnie jak każdy szanujący się Polak poświęcam na uzupełnienie kalorii i wiedzy o świecie (analogową papierową gazetę mam tylko ja:))) więc mija szybko. I …
jest przepięknie. Zero wiatru. 0 21 dobrze ponad 20 stopni. Baaardzo dobre wino. Jestem w raju?
do tej wycieczki jest mapa
- DST 135.67km
- Teren 1.60km
- Czas 06:21
- VAVG 21.37km/h