gdyby nie…

…uzależnienie (trwałe i nie do wyleczenia) od weekendowej prasy w formie PAPIEROWEJ nie byłoby dzisiejszego wpisu. Bo żadna siła by mnie na ten deszcz i wichur nie wyciągnęła. Nawet moja miłość do świeżych bułeczek – jakkolwiek potężna – też pewnie rady by w tym starciu z nieżyczliwą pogodą nie dała. A po gazetkę wyjść trzeba i już. A po co wyjść, skoro można wyjechać. A jak już wyjechać to przecież nie do kiosku za rogiem… A skoro dalej niż za róg, to już całkiem blisko do miejsca z pyszną kawą przecież. Jak jest gazetka, to i kawa musi być. A po kawie (dziś bohaterstwo, BEZ CIASTECZKA!! nie wszystkim uzależnieniom się ślepo poddaję:)) jest power, i deszcz na chwilę przestał przeszkadzać. A jak przeszkadzać zaczął to już do domku było blisko

  • DST 25.46km
  • Czas 01:16
  • VAVG 20.10km/h

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *