Daleki Zachód 2020 – dz.1

Po wczorajszym lekkim chłodku dziś nie pozostał nawet ślad, piękne słońce do jazdy mocno zachęca – chociaż na takiej wyprawie jak ta zachęta jakaś specjalna nie jest mi potrzebna. Dziś pierwszy dzień jazdy po nigdy wcześniej nie odwiedzanych terenach – uwielbiam to uczucie wytyczania trasy, odkrywania nowych miejsc i oczekiwania co też się objawi za zakrętem i jaki asfalcik los mi przyniesie (i czy w ogóle przyniesie jakiś asfalcik:))). Że pocelować można różnie dzisiejsza trasa doskonale udowadnia.
Początek wyjazdowy z Gryfic przez Truskolas

asfaltowo żałosny, ale za to pusto zupełnie, cisza, spokój. Fajnie. 
Po skręcie na Nowogard

nieco się poprawiło. Nieco:))
Nowogard przywitał pięknym jeziorem z przyjemną promenadką, ławeczkami i orlenkiem w pobliżu tychże ławeczek. A że przy wjeździe do Nowogardu była cukiernia, to przerwa na kawę bardzo się udała. 

Za Nowogardem odcinek do Goleniowa, który duże budził emocje. Tu trasa dzisiejsza miała biec serwisówką, śladem dawnej krajowej “6”. Pierwszy skręt chybiony, ale drugi oczekiwania spełnił:))

Jechało się rewelacyjnie, niestety gdzieś po 10km zaczęły się pojawiać auta z zakorkowanej powypadkowo ekspresówki i już tak fajnie nie było. 
Z Goleniowa do Szczecina

droga dość przeciętna, taki średniak – ani dobry ani zły. Szczecin natomiast bardzo rozczarował. Dojazdówka dramatycznymi zupełnie ścieżkami ciągnęła się kilometrami.
Miasto powinno mi zapłacić za promocyjne zdjęcia,

bo w rzeczywistości ani tam tak ładnie, ani kolorowo. Wały Chrobrego – wiele hałasu o nic, kawałek dość zapyziałego chodniczka, nic ciekawego do jedzenia… Honor grodu uratował odkryty niedaleko Wałów w miarę przyjemny zakątek pod nazwą Plac Orła Białego, gdzie Trattoria Toscana nakarmiła mnie zacnie, acz za cenę dość wygórowaną. Smaki ciekawe, połączenia nieoczywiste – Trattoria zapewniła to, co lubię w jedzeniu na mieście. Gdyby jeszcze ciut taniej… Mimo poniedziałku i stolików dużego wyboru gości było wielu, widać Szczecin zjeść dobrze lubi.
Pierwotna wersja planu zakładała nocleg w Szczecinie, co jednak na etapie uszczegółowiania uległo zmianie – i teraz zaznawszy już tego miasta mocno sobie pogratulowałam tej decyzji. Czeka mnie co prawda kolejne 10km tułaczki po garbatych ścieżkach tym razem na wyjazdówce, ale Szczecin bez żalu opuszczam. Ma on na pewno piękne swoje miejsca, może kiedyś je odkryję. Nie dane mi było tym razem.
Pomysł na nocleg poza miastem okazał się świetny. Trafiam do Pałacu Rajkowo – pieczołowicie odrestaurowany obiekt z początków XXw. przyjmuje gości głownie na zamknięte imprezy, ale poza weekendem na nocleg w pałacowym pokoju może też liczyć indywidualny turysta. Dziś panuje tu idealna cisza, czasem tylko dobiega szum parkowej fontanny. To lubię:)))

Pałac jest w pobliżu stacji Szczecin-Gumieńce, blisko wylotu na Kołbaskowo. Jutro będzie jak znalazł:)))

  • DST 112.11km
  • Czas 05:58
  • VAVG 18.79km/h

mapka ze stravy jest tutaj   

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *