rano mrozowato, ale potem dzień piękny, niemal bezchmurnie, słońce całkiem jeszcze mocne a wiatr za to słaby. Czyli moje ulubione pogodowe proporcje. Na przekór wrednemu kopytku jesienna stówka w całkiem żwawym tempie, choć niemoc czuję już dużą, wychodzi zmęczenie sezonem i ostatnie intensywne sesje tenisowe. Nad Wkrą zupełnie bezludnie, cisza jak nigdy. I dostojnie pływające łabędzie. Wreszcie znalazły dla siebie trochę przestrzeni po zniknięciu kajaków:)
- DST 110.38km
- Czas 05:09
- VAVG 21.43km/h