Dziki Zachód 2016

wieje ostatnio uparcie z północnego zachodu. Czas zatem na realizację wypadu na dziki, bo nie oswojony dotąd przeze mnie rowerowo ZACHÓD. Już jakiś czas temu wyczaiłam, że jeden skład Pendolino jeździ wieczorami do Kołobrzega. JEDEN. Z czterema rowerowymi miejscówkami. Nie miałam wielkich oczekiwań co do dostępności biletu. A jednak!
O 21.30 w Koszalinie jest jeszcze widno. Bez problemu trafiam do Hotelu 5A, jest tuż.


Idealne miejsce na szybki nocleg przed wczesnym wyjazdem. Pan Wojtek na śniadanie zaprasza już od 7. O 6.55 wita mnie uśmiech, pyszne pieczywo i świeżutka jajecznica. Za oknem słońce. Już nie mogę się doczekać, co przyniesie mi dzisiejszy dzień. W końcu ruszam w zupełnie nieznane!!
Na początek jednak krótka sentymentalna podróż nad morze. 10 lat temu spędziłam fantastyczny rowerowy tydzień w Łazach. Z Koszalina to tylko 20km. Nie mogę nie pojechać…

przypominają mi się dawne klimaty. Rok 2005 to był pierwszy przełom w moim myśleniu o rowerze. Zaczęłam się bojaźliwie wychylać poza dystans 50km…

tuż przed Łazami pocztówkowy widok na jezioro Jamno

nie jest tu już tak pusto jak kiedyś, ale wciąż nie ma takich tłumów jak w innych KURORTACH. A ośrodek Solaris rozkwita:)

wracam tą samą drogą do skrzyżowania na Sianów, gdzie pobrawszy stosowną porcję czekolady na Orlenku ruszam bocznym asfalcikiem na Ratajki. Który okazuje się być hitem tej wyprawy. Ponad 20km nowiutkiej nawierzchni, sporo fajnych pagórów, las i kompletna cisza.

po skręcie w 206 na Polanów

i Miastko

jak również w Miastku i zaraz za nim też jest fajnie

ta trasa nie ma słabych punktów! Za Miastkiem skręcam na Człuchów i Koczały

gdzie czeka mnie ciąg dalszy przyjemności. Tylko pięć początkowych kilometrów jest nieco chropawe, ale za to oferuje zjazd na piknikowe miejsce nas jeziorem Głębokim

telepka trelinkami warta zachodu, katering co prawda mimo obiecujących wiele kulinarnych rozkoszy szyldów KAWIARNIA tudzież RESTAURACJA trzeba mieć własny ale pięknie i zaskakująco przyjemnie – sporo ludzi ale ŻADNEGO UMPA UMPA. No nie jak nad polskim jeziorem po prostu.
Wracam na człuchowską, która na całym odcinku do Przechlewa jest fantastyczna, las się ciągnie po obu stronach nieustannie i jest to las piękny, przypomina mi klimat Puszczy Piskiej. Już niedaleko Przechlewa pojawia się lokalna Wkra z jej atrakcjami nazywana tutaj Brdą:)

kajaczki też same ale infrastruktura piknikowa znacznie bardziej rozwinięta:))
W Przechlewie skręcam w kolejną leśną drogę – do Rzeczenicy. Dziś nocuję tutaj

Hotel Aubrecht. Bardzo byłam ciekawa tego miejsca. Dojazd piachem – no trudno, tylko kilometr. Teren przepiękny, stary las, jezioro i… KLIMATYZATORY. Huczące donośnie i dominujące nad tarasem restauracyjnym i połową hotelowych pokoi. Dyskwalifikacja. Nigdy nie zrozumiem tej logiki

  • DST 152.15km
  • Teren 1.10km
  • Czas 07:10
  • VAVG 21.23km/h

 

 

 

do tej wycieczki jest mapa

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *