straszna nędza

..no ale co zrobić. Trzeba było pędzić do pracy ratować sytuację. Dobrze chociaż, że na dość smętny pogodowo dzień wypadło, nie było czego aż tak bardzo żałować. Tym bardziej, że kilometrową stratę wynagrodziłam sobie w Nabo czekoladowo-bananowym ciasteczkiem:)

  • DST 16.37km
  • Czas 00:49
  • VAVG 20.04km/h

Oglądam od kilku dni na raty mecz półfinałowy Rogera z Djoko w Szanghaju. Poziom jest tak niesamowity, że dawkuję sobie tę przyjemność prawie tak jak wieczorne wino. Szkoda tylko, że zaistniała konieczność wyłączenia dźwięku, ale po tym jak Lorek wypowiedział kolejną kwiecistą kwestię już nie dałam rady. Tym razem dowiedzieliśmy się, że “Djokovic nigdy nie będzie miał wstępu do TABERNAKULUM ARTYZMU, w którym od dawna już przebywa Roger”. Błagam, czy nikt oprócz mnie nie słyszy co bredzi ten gość???

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *