gdyby nie męcząca wichura dzień byłby rowerowo idealny. Bardzo ciepło, ale mało słońca i mimo 30 stopni nie było obezwładniającej spiekoty. Pojechałam zapomnianą ostatnio traską Chotomów-Gołotczyzna przez Żochy. Z uwagi na złe doświadczenia z agresywnymi kundlami z Żoch tym razem nie przez Mieszki ale przez Łebki Wielkie (wcześniejszy skręt, na Bądkowo, po 2km w prawo na Drążewo i po kolejnych dwóch na nieoznakowanym rozwidleniu asfaltowym w lewo). A z Gołotczyzny szarpnęłam jeszcze piętnastkę do Ciechanowa, w cukierni na końcu deptaka jest galaretka:)) Z MALINAMI!!!
Miło było pojechać chwilę w towarzystwie, pozdrowienia dla Pawła . Ciekawe jak długo jechał do Rucianego… Wspólna eksploracja odcinka Winnica-Gąsiorowo dla mnie zakończyła się odwrotem, z Gąsiorowa do Strzegocina takie dziurawce, że już wolałam wracać pod wiatr żeby pojechać naokoło przez Brodowo. Nie ma sensu tłuc się tamtędy, załączam zatem mapę Winnica-Kowalewo jako najlepszy wariant trasy do Strzegocina

• DST 145.84km
• Czas 06:35
• V_AVG 22.15km/h

do tej wycieczki jest mapa, o omijaniu Gąsiorowa już pisałam, o skręcie na Bądkowo zamiast na Mieszki też. No i trzeba dodać odcinek Gołotczyzna – Ciechanów:)

A teraz tenis. Dziś tylko w telewizji, ale za to jaki! Finał Wimbledonu, dziś dziewczyny. I Gienia:) Niestety nie doobejrzałam Federera z Raonicem, bo jak zawsze w środku meczu transmisja została przeniesiona do innego kanału. Czy nikt jeszcze nie wpadł na to, że ludzie nagrywają programy??? No ale myślę, że jednak wygrał, prowadzenia 2:0 w setach raczej by nie oddał. I dobrze, drwal out, czekam na klasyk z Novakiem jutro:)