dzisiejsza traska to clou wyprawki. Polesie i Poleski Park Krajobrazowy. Rewelacja:)
Z Białki do Sosnowicy pamiętam z poprzedniego razu, że czeka mnie przez Libiszów enduro. 3,5km ale nie jest źle, widoczki wynagradzają, niemniej z przyjemnością witam asfalcik:)
W Sosnowicy moje wspomnienia się kończą, jechałam górą na Kołacze a dziś w dół – na Jamniki:)
Tu zaczyna się oficjalnie wjazd w PPK. Nie rozczarowuje!
prawie 20 km do Urszulina w bardzo fajnych klimatach, najbardziej cieszy pojawienie się naprawdę porządnej asfaltowej ścieżki jako alternatywy do dziadowskiego asfaltu. Takie rozwiązania lubię:)
W Urszulinie wyjazd z parku, ale fajne klimaty zostają. Droga przez Wólkę Tarnowską i Bakus Wandę (???) prześwietna,
nie dość że nówka to pusta:))
Zagęszcza się trochę przed Chełmem, gdzie jest już wjazd na wojewódzką ale Chełm wita ciągiem asfaltowych ścieżek i tylko gdzieniegdzie są krawężniki:)
Gugel się nie popisał, na stację Chełm poprowadził przez niebosiężne kładki a tymczasem od drugiej strony jest normalne dojście po płaskim – zarówno na dworzec jak i na perony. Nie dajcie się oszukać:)
Pociąg do Lublina jest dopiero za kilkadziesiąt minut więc mam chwilę żeby Chełm – pierwszy raz widziany – trochę obwąchać.
Jadę – a właściwie wspinam się mozolnie – do placu Łyczkowskiego. A tu ZONK, plac cały w płotach i zasiekach – renowacja na całego. I niewiele widać.
Ale Imbryk Cafe udaje się zauważyć. Torcik Balladyna. Z galaretką. Ale pycha!
Z placu bliżej jest do stacji Chełm Miasto, która jest wyjątkowo przyjazna – jeden peron, żadnych schodów. Fajny przyjeżdża regioniak do Lublina, pociąg króciutki ale sporo miejsca na rowery. Do Lublina jedzie nieco ponad godzinę.
W Lublinie też mam chwilę – nieco dłuższą – żeby się pokręcić. Tu też nigdy wcześniej nie byłam, więc tak trochę po omacku. Jest zamek, ale tu tłum – koncert, trzeba uciekać. Starówka fajna
i ogólne wrażenie bardzo pozytywne.
A poza tym… pułapki jak wszędzie:)))))
- DST 108.11km
- Teren 3.40km
- Czas 06:06
- VAVG 17.72km/h
mapka ze stravy jest tutaj