mazursko – warmińska wyprawka dz.1

fantastyczny wypad na wschód wrażeń i odkryć przyniósł całą masę a i kilometrów przejechanych całkiem sporo – myślałam, że na jakiś czas mi wystarczy. I rzeczywiście, na 2 dni wystarczyło:))) A jak tylko załatwiłam wszystko, co najpilniejsze popatrzyłam na prognozy i… spakowałam sakwy ponownie. Bo oprzeć się słonecznym i małowietrznym 25 stopniom w II połowie września poza moimi możliwościami jest:))
Wielką miałam ochotę odwiedzić jeszcze w tym roku ulubione moje traski Pisz-Olsztyn-Iława i stało się. Wiatru z południowego-wschodu, żeby pięknymi lasami przez Krasne, Krasnosielc, Baranowo i Kadzidło pod Pisz pociągnąć nie doczekałam w tym roku się, ale czerwcowy eksperyment z jazdą spod Białegostoku pokazał, że i południowo-zachodni wiatr korzyść przynieść może. Postanawiam zatem z niego skorzystać.
Żeby życie sobie nieco ułatwić zamiast TLK z kłopotliwym w przypadku podróży z rowerem trapem łapię łatwowsiadalną KMkę – co prawda nie dojadę do Łap a tylko do Małkinii, ale jakoś sobie tę czerwcową trasę zmodyfikuję. Tym bardziej, że w międzyczasie lekka pomyłka w trasie do Szepietowa pokazała, że na północ od Nieskórza też jest jakaś asfaltowa cywilizacja – czemu by zatem nie pociągnąć eksploracji tej trasy dalej?
Początek jest obiecujący:)))

Jadę zatem z Małkinii do Nieskórza i dalej w górę na Króle Duże – tu odbitka w prawo do miejscowości Srebrna i boczkami dojeżdżam do Szumowa, gdzie wiadukt nad S8 jest. Z wiaduktu zaś kuszący widok na orlenek przy ekspresówce roztacza się. Mmmmm. I otóż powiem Wam, jest do orlenku nie łamiący przepisów rowerowy dojazd. Z wiaduktu mianowicie w stronę Szumowa zjeżdża się, i zaraz w lewo. I jeszcze raz w lewo. I przez bramę jakąś w kolejne lewo w dróżkę, która prosto na TIRowy parking orlenowy wyprowadza. I już, kawunia w łapce. 
Teraz najbardziej emocjonujący moment wycieczki. Żeby sukces osiągnąć do Nowogrodu przedrzeć trzeba się, wielka niewiadoma, co tam czeka rowerowego odkrywcę. 
Do Śniadowa jest nieźle,

asfalt przyzwoity, lasów mnogość (i grzybiarzy w tych lasach też). A w Śniadowie trafiam na “język” z Nowogrodu pochodzący, który z zachwytem referuje zaistnienie nowej nawierzchni na przeważającej części czekającej mnie przez Szczepankowo drogi. Takoż istotnie

jedzie się fajowo i odnotować warto, że w Chojnach przy przecięciu drogi do Łomży kolejny – tym razem łatwo dostępny – orlenek jest (powstrzymuję się:)))
Kilkanaście natomiast kilometrów z Chojn do Nowogrodu słabe asfaltowo i dość nieprzyjemne – nieoczekiwanie spory osobówkowy ruch, a że drożyna wąska to nieustanne baczenie trzeba było mieć. Ale dojazd super, wypada się prosto na 645, która jest właściwie obwodnicą Nowogrodu (orlen kilkaset metrów po prawej:))), chwila moment i już most na Narwi a za mostem leśne uroki 645 – 30km aż do Łysego.

No a w Łysym – wiadomo. To, po co tu przyjeżdżam. Najpierw 20 km Zalas – Karpa.

A następna dwudziestka to już przejazd przez Puszczę Piską. Za każdym razem mnie zachwyca.

Jak i jezioro Brzozolasek w absolutnych resztkach zachodzącego słońca. 


Jabłoń… Uwielbiam tu być:)))

  • DST 164.50km
  • Czas 08:07
  • VAVG 20.27km/h

mapka ze stravy jest tutaj   

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *