goła łydka listopadowa

no to jednak niespodzianka:)) W roku ubiegłym też pamiętam były takie listopadowe negliże, ale jednak skończyły się PRZED 15-tym:) 
Słońce na 3 minuty wyjrzało i mnie do rozbioru znęciło, po czym szybko sobie poszło zamiast chwilowych 14 pozostawiwszy stopni 11 i pół. Do komfortu termicznego na 3 godziny wystarczyło, ale w Nowym Mieście już długie nogawki do łask wróciły. 
Pomysł na dziś lajcikowy, klasyczny wypad do Gołotczyzny ze skokiem w bok przez Janówek i Dębinę.

W Dębinie dziś znów spotkało mnie pouczenie, że “ścieżka z lewej”, złapałam nauczyciela przed wjazdem do bramy i zasugerowałam, żeby zamiast gdakać znaki sobie obejrzał. Pełne zdziwienie – jak to, to nie jest ścieżka? A ja myślałem, że jest. Super. Myślenie ma przyszłość.
Trąbiących frustratów dziś spora reprezentacja, wk…. jakieś panuje w narodzie.
Niemniej wyjazd bardzo udany, listopadowy stówaś ma swój wyraźny, nader zacny smaczek. Doszły mnie co prawda słuchy, że niektóre hardkory dwustówasiem dzień dzisiejszy sobie uprzyjemniły, no ale ja do stanowiska hardkora jak wiadomo dopiero aspiruję. Paweł – bycia hardkorem dwustówasiowym gratuluję:))) 
A moja lajcikowa traska ze stravy jest tutaj

  • DST 126.46km
  • Teren 0.60km
  • Czas 05:50
  • VAVG 21.68km/h

aaa, no zapomniałabym. Pojechałam dziś na przeszpiegi tym nęcącym nowością i długim zjazdem z górki asfalcikiem prosto spod walca łączącym Nowy Modlin z Kosewkiem. Pięknych kilka kilometrów,  full wypas, mnóstwo atrakcji, ścieżka wijąca się z prawej na lewą i z powrotem, las po jednej stronie, pola po drugiej, ducha żadnego – żywego czy nie. 
Inwestycja jednak ma dość żałosny finał, 

grzęźnie mianowicie na ostatnie 600 metrów w błotku. I nawet ścieżki jełopy do główniej ulicy nie dociągnęli…

 

2 thoughts on “goła łydka listopadowa

  1. Wyróżniony przez Mistrzynię wzmianką w relacji…
    Dwustówaś listopadowy to tyleż nieodpowiedzialna fanaberia kierownika jednośladu co niemy krzyk rozpaczy, ze tak piękny sezon powoli się wygasza. To pomost między tym co było, a tym co przed nami. Za każdym zakrętem, za każdym pagórem wyglądałem już… Pani Wiosny. Wiem, wiem, naiwna to próba naginania rzeczywistości i czasoprzestrzeni…
    Listopad to nie jest czas dwustówasiów. To czas siermiężnych półstówasiów czy natchnionych stówasiów.
    Eliza, Twój sobotni wypasiony i bohaterski Stówaś z Zacnym Ogonkiem jest przepiękny. Jednym listopadowym tchem odwiedziłaś Kampinoski Park Narodowy, popędziłaś przez rzeki i równiny by zatrzymać się dopiero na Ziemi Ciechanowskiej. No i gołą łydką błysnęłaś 🙂
    Cały mijający sezon z zapartym tchem obserwowałem Twoje wspaniałe wojaże, to Ty zaszczepiłaś we mnie zachwyt Pagórami i pokazałaś, że niemożliwe jest jednak możliwe…
    Teraz wypada nam tylko z otwartą przyłbicą czekać na jesienne szarugi i zimowe mrozy…
    Zimo, jakakolwiek będziesz, kiedykolwiek przybędziesz – wiedz, że i tak skopiemy ci cztery litery…
    Wiosna, wiosna, wiosna ach to Ty… :):):)

    1. HOWGH!!!
      a na pohybel zimie dorzucam dziś stówasia z ogonkiem co prawda mizernym ale za to eksploracyjnego. Na zaostrzenie apetytu na niebawem nadchodzący CAŁKIEM NOWY SEZON:))))

Leave a Reply to EL Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *