wtorkowy poranek nad jeziorem Brzozolasek wyglądał tak:
uwielbiam tu być. Ale dziś nie mogłam się już doczekać, kiedy ruszę w drogę. Bo czekała mnie sentymentalna podróż pełna wspomnień połączona z eksploracją zupełnie nowych terenów. Zaczynam od
Kanał Jegliński to moje pierwsze spotkanie z żeglownymi Mazurami. W charakterze obserwatora co prawda, ale zawsze:) Tym razem nie skręcam na Zdory i omijam szutrowe pułapki pomykając gładką jak stół 63. Krajowa jest to co prawda “czerwonka”, ale była dla mnie zawsze łaskawa. TIRy pojawiają się sporadycznie i ruch w ogóle taki bardziej lokalny.
nie skręcam też na kuszący Kwik, gdyż dziś kuszą mnie
oooo? zamek??!
najwyraźniej tak. Chociaż król nie pojawił się to napis nie pozostawił żadnych wątpliwości
zamek był w bonusie. To czego się spodziewałam wygląda tak:
Śniardwy. Piękne. Dalej też jest nieźle
boczkiem boczkiem chyłkiem chyłkiem dojeżdżam do czerwonej 16, którą wczoraj jechałam przyjemnie na odcinku Mrągowo-Mikołajki. Kawałek Orzysz-Mrągowo też jest objęty zakazem dla TIRów i rzeczywiście ich tu nie ma. Nie ma też innych pojazdów zbyt wielu i
można się zagapić i znaleźć w zupełnie nieoczekiwanej rzeczywistości
Zanim skręcę na Giżycko
zaliczam kilka pocztówkowych widoczków
których na drodze 643 (przez Wilkasy do Giżycka) są tysiące. Bo to jest droga wzdłuż jeziora Niegocin
Ale to, na co tu naprawdę czekam jest dopiero za zakrętem. W prawo jadę. Do Rydzewa. A wcześniej jest
Kanał Kula. Uwielbiam to miejsce. Dziś jest prawie tak samo upalnie jak 5 lat temu, kiedy byłam tu po raz pierwszy. I tak samo jestem absolutnie oczarowana. I głodna!! Ale mam na tę okoliczność pewien plan
u Jakubka! trochę się obawiałam, czy znajdę ale trafiam bez pudła – chociaż przegapić łatwo. Jechać trzeba uważnie bo skręt do Jakubka jest zaraz przy wjeździe do Rydzewa – w prawo w niepozorną piachową drogę. Męka krótka, niecałe 100m. Niewielka cena za to, co oferuje Jakubek. Jak dziś pamiętam – pomidorówka i pierogi z jagodami. Pomidorówki nie było, ale był chłodnik. Rewelacyjny. Pierogi nie zawiodły, do startowych sześciu dokupiłam jeszcze pół porcji. 30 PLN z napiwkiem:)
Ruszam dalej , moim celem jest droga 655 na Olecko. Właściwie to ona jest aż do Suwałk, do których jest stąd około 80km. I gdybym się tak dobrze rozpędziła, to kto wie…:)
Na razie dzielnie stawiam czoła dość kategorycznie sformułowanym nakazom
i jadę, pędzę, mknę
Wydminy? dość adekwatnie:)
są i mniej pustynne widoczki
zaliczam też kolejne niebieskie tabliczki
i dość ciekawe zielone też
Do Juchów jedzie się wyśmienicie, chociaż na mapie droga nie wyglądała zachęcająco. Muszę złapać tu gdzieś pociąg. Jest stacja w Juchach, ale mam jeszcze ponad godzinę a całkiem kusząco wyglądają nie tak bardzo oddalone Woszczele. I już już skręcam w tamtą stronę kiedy nagle kątem oka dostrzegam TO
zdjęcia nie oddają::)) odpadam. Takim towarzystwem nie pogardzę. Szybko rozpoznaję drogę na stację i upewniam się, czy mój internetowy rozkład nie kłamie. Bo pociąg Ełk-Olsztyn jest po południu tylko jeden. Ale jest. Niebieski był trochę zaniepokojony
ale przyjechało zupełnie co innego. Szynobus. Niebieski:)Byłoby całkiem komfortowo gdyby nie szalejąca klimatyzacja. Wszędzie to samo przekleństwo:(
Wcale nie chciało się odjeżdżać
ale wieczór nad jeziorem Wulpińskim nie zawiódł
- DST 126.73km
- Teren 0.80km
- Czas 05:59
- VAVG 21.18km/h
do tej wycieczki jest mapa