sochaczewski lajcik

dziś kunktatorsko podwiozłam się do Sochaczewa, dzięki czemu sprawdziłam sezonową ofertę Lukrecji. Jest w czym wybierać, dawno zapomniane smaki czyli “ciasto” będące w 90% galaretką napakowaną wszelkimi owocowymi pysznościami – maliny, jagody, borówki… Piaskowe z jagodami, drożdżowe z truskawkami… Boskie przeżyłam tam chwile.  Bossssskie:)))
Dla odmiany pojechałam dziś przez Bibiampol:) To uwielbiam w sochaczewskich traskach, że  można przebierać w wariantach. A wszystkie fajne.

Górki oczywiście też były, i zjazd do drogi przy wiślanym wale.

Przy okazji dziś wreszcie sprawdziłam, że przejazd jest tylko do wysokości Leoncina, asfalcik ciągnie się jeszcze kilkaset metrów ale kończy się polnym dukcikiem w chaszczach.

  • DST 120.44km
  • Czas 05:39
  • VAVG 21.32km/h

Na deser po wszystkich dzisiejszych deserach końcówka meczu Rogera z Djoko. Powiedzieć, że był pasjonujący to nic nie powiedzieć. Walka na pełnym dystansie,  12:12 w piątym i TB – zgodnie z nowymi wimbledońskimi zasadami. Obaj mieli swoje szanse, ale pozostaję w przekonaniu, że Roger mecz wypuścił. Dwie meczowe zmarnowane. Szkoda

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *