rowerowy Pisz 2014

zaczęło lać na ostatnich kilometrach piątkowego powrotu i lało dalej przez całą noc i całą sobotę i znowu noc… Nie pamiętam w ostatnich czasach takiej “dniówki”, częściej jednak zdarzają się opady intensywne, ale krótkotrwałe. Tymczasem sytuacja sobotnia była klarowna i nie pozostawiająca złudzeń – przejaśnień nie będzie. I nie było, ale mimo to fajny był to dzień a wygrany tenisowy meczyk był tylko jedną z wielu jego atrakcji:)
Niedzielny poranek mimo słabych prognoz przyniósł cień nadziei na jazdę, niby kapało, ale też zdecydowanie jaśniej było. I o 11 wyszło piękne cieplutkie słońce, które szybko osuszyło asfalciki – zatem w drogę!
Pętla przez Puszczę Piską, w całości asfaltami. I choć momentami ich jakość pozostawiała sporo do życzenia (masakrycznie pofałdowany odcinek Turośl-Karwica aż do przecięcia krajowej 58) to wobec puszczańskiego piękna była to sprawa absolutnie wtórna. To właśnie uwielbiam na takich wyjazdach, że nawet najgorsze wertepy nie są w stanie zepsuć mi (zazwyczaj) humoru i radości z eksplorowania nowych tras. Dzisiejszy przejazd częściowo znany, ale kilka całkiem nowych kaemek też było:
Jabloń-Wiartel-Turośl-Karwica-tu kiedyś skręcałam w piach na Krzyże i do Prania- teraz dalej w górę do przecięcia czerwonej 58-i dalej do Krutynia. Krutyń oferuje świetną aprowizację, bardzo było smacznie w Restauracji Krutyńskiej, pyszne naleśniki, rewelacyjne jagodowe pierogi i znakomita kawa:) powrót 610 do Ukty i przez Ruciane i Wejsuny do Pisza. Tym kawałkiem mogłabym jeździć codziennie. 20 km gładziutkiego asfaltu przez las to jest to! Tym razem były jeszcze dodatkowe atrakcje – obserwowanie śluzy Guzianki w akcji. Prawie jak most obrotowy w Giżycku:)

  • DST 88.50km
  • Czas 03:52
  • VAVG 22.89km/h

do tej wycieczki jest mapa

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *