pierwsza jazda w grudniu. Warunki masakryczne, dużo posniegowego błota i wody, kałuze gigantyczne ale wreszcie pojawił się czarny asfalt. Kierowcy zaskakująco życzliwi, dopiero patafian w Laskach ochlapał mnie po całości, ale taką już miałam ochotę na rower, że cóż – uważam, że mimo wszystko warto było:)
- DST 23.03km
- Czas 01:13
- VAVG 18.93km/h