pierwszy Ciechanów w 2019

wreszcie powiało z południa, zatem dziś zabrałam katarek na nieco dłuższy spacerek. Pierwszy raz w tym roku trasa poza Nasielsk, ulubiony mój standard z zeszłego roku: przez NDM, Modlin i Pomiechówek do Nasielska a potem przez Lubomin do Klukowa. Z Klukowa  pagórowy hicior do Gąsocina, gdzie dzisiejsza wyprawka miała się zakończyć. Okazało się jednak niespodziewanie, że katarek nie protestował specjalnie na okoliczność lekkiej zmiany planów, zatem pociągnęłam już dla pełnej setki do Ciechanowa. 
Na pogodę narzekać nie sposób,

chociaż cały dzień było pochmurno i dość ponurawo, zapowiadanych 16 stopni też nie zobaczyłam ale 11 na termometrze zrobiło się już o godzinie 10. Zmarznąć nie sposób ale o “pikniku” dłuższym niż kwadrans też nie było mowy (zwłaszcza z katarkiem). 
Za Pomiechówkiem niemiła niespodzianka,

zaraz za przejazdem wystąpiło zrycie w wersji na grubo, mało mi nadgarstki nie odpadły – 3km męki! Przypomniała mi się jesienna gehenna znad Wkry – tam też tak zryli i zostawili (pora by zresztą sprawdzić, jak tam sytuacja się przedstawia po zimie), tu też żywego ducha nie uświadczysz. Wygląda, że trzeba na chwilę drogę Pomiechówek-Nasielsk o(d)puścić. Tunelik pod torami w Lubominie został natomiast przez zimę naprawiony (tzn tam gdzie był równy i gładki asfalt powstały garbate wylewki w poprzek… działo się!), pozostałe asfalty zimę zniosły nie najgorzej

a wiochy kundli pozimowych wyprodukowały mniej niż się obawiałam (dwa atakujące pojedynczo, dwa wyglądające groźnie ale nie zainteresowane atakiem).
Na końcówkę w Ciechanowie na moment wyszło słońce:))

I wyjątkowo dziś nie zmarzłam w pociągu!!!

  • DST 103.45km
  • Czas 04:41
  • VAVG 22.09km/h

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *