mróz, wichur, słońce i… wieczorna dokrętka

rano było zimno dramatycznie, chociaż przez okno dzień wyglądał bardzo zachęcająco. Dałam się więc błękitnemu niebu znęcić, chociaż wiedziałam dobrze co mnie oprócz tego błękitu czeka. A mianowicie wietrzysko i mrozisko. Przez wietrzysko wspomniane mocno spotęgowane. Niemniej w Lesie Młocińskim wiało trochę mniej i całkiem było miło.

Nie tak miło jednak, żeby się w duchu nie cieszyć z ograniczonych możliwości czasowych i konieczności pilnego do domu powrotu. I kiedy wszystko wskazywało, że na kilometrach dwudziestu kilku dzień dzisiejszy zakończę – wieczorkiem Tomski na pogawędki tenisowo-rowerowe zadzwonił. I tak mnie nakręcił, że się jeszcze o mały spacerek pokusiłam. Fajnie było:))))

  • DST 41.16km
  • Teren 7.80km
  • Czas 02:07
  • VAVG 19.45km/h

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *