Kraina Pagórów 2015

Wtorek zapowiadał się jako solidny challenge. Dzień powrotu – chciałam dojechać w okolice Działdowa, żeby wracać komfortowo Kolejami Mazowieckimi. Tymczasem wiatr miał chyba wobec mnie inne plany. Bardzo chętnie pojechałabym drogi wietrze do Ełku. A nawet jeszcze dalej. I na pewno kiedyś pojadę. Niestety nie dziś. Co skazało mnie na stówkę z wiatrem w czoło. Który to wiatr był bardzo zauważalnie obecny. Ale mam ja na taką niesprzyjającą okoliczność opracowaną trasę, gdzie jest tak pięknie, że wieje jakby mniej:)
Początek dnia fantastyczny. Ciepło, trochę niegroźnych chmur. Komfortowe 25 stopni mniej więcej do południa. Po czym huragan chmury przegonił i zaatakował upał.


Ja już wtedy zaliczyłam wyremontowany przejazd przez Bartąg do 598. Fantastycznie się jechało. Są tam pagóry solidne ale po nowym asfalcie świetnie można się powspinać. Droga 598 ma swój finał w miejscowości o znaczącej jeszcze do niedawna nazwie ZGNIŁOCHA. Gdzie był jedyny dziurawy odcinek w okolicy. Już go nie ma! Brawo Zgniłocha!

Ze Zgniłochy w prawo i 58 aż do Olsztynka. To jest 25km pod wiatr, którego się tu w ogóle nie czuje. Zawsze jak muszę się gdzieś w huraganie niesprzyjającym w tej okolicy przeprawić wybieram 58. Działa niezawodnie w obu kierunkach, aż do Jedwabna:)
Tym razem oprócz świetnego asfaltu, pięknego lasu i hopek są dodatkowe atrakcje. Robię małe skoki w bok

Pierwszy ze skoków nie jest udany. Do Marózka telepię się 2km po dolach i garbach tylko po to, żeby odkryć bar z ryczącą tzw muzyką, za to bez pierogów. Jezioro jakieś takie łyse. Piach i smętnie. Nie chcę tu.
Drugi skok – w Mierkach – udaje mi się lepiej

Co prawda trzeba po garbach pojechać kilometrów aż cztery, żeby taki widok zobaczyć, ale warto było się pomęczyć. Nad pięknym i ogromnym jeziorem Pluszne (o zupełnie przezroczystej wodzie) jest PIEROGARNIA. Co jest nazwą dla tej gastronomii umowną dość, ale pierogi owszem są. Pierogi. Nie pierożki. Są gigantyczne i bardzo kluchowate, ale brzuszek zapychają pięknie. Są też lodziki M. I taras nad jeziorem:)
Oczywiście posiedziałam za długo. Pędzę przez Olsztynek i w dół wzdłuż obwodnicy w kierunku Nidzicy. Po 7km skręcam w 537 na Pawłowo. Tym razem nie pojadę aż do Lubawy, moim celem jest Grunwald

Ja też mam tu do stoczenia swoją własną walkę. Wiatr szaleje. Tym razem las nie osłania. Bardzo ciężkie kilometry. DWANAŚCIE. Aż wreszcie jest 542. Skręcam. Jest trochę łatwiej. Tym bardziej, że odcinka Grunwald-Dąbrówno nie znam. Fajnie. Pagórki są, asfalcik w porządku. Trochę lasu, jakieś jeziorka i takie różne tam

Cieszę się tą trasą, pięknym dniem, trochę zwalniam, trochę odpuszczam.Już zaraz Uzdowo, a stamtąd już tylko….CO??? ILE??!! CZTERNAŚCIE? Nie dziesięć??  Te cztery robią mi dużą różnicę. Więc przejeżdżam czternaście w tempie, jakie zazwyczaj zabiera mi dziesięć. I mam jeszcze czas na ostatnie zdjęcie:)

  • DST 137.88km
  • Teren 1.60km
  • Czas 06:42
  • VAVG 20.58km/h

 

 

 

do tej wycieczki jest mapa

2 thoughts on “Kraina Pagórów 2015

  1. Ty, Eliza, jak jeździsz do Pagórów, to wdrap się raz przez Glaznoty i Zajączki do Pietrzwałdu, potem do Wysokiej Wsi (Wzgórza Dylewskie), a potem zjedź wspaniałym zjazdem w dół. Chyba, że to już robiłaś

    1. a Ty to byś mnie od razu zamordował na samym początku lata:)
      Górę Dylewską kilka lat temu zaliczyłam. Widziałam ostatnio, że chyba położyli wreszcie nowy asfalt od strony 537, bo tam były dziurska przekoszmarne i źle zapamiętałam tę wspinaczkę. Dostęp z drugiej strony jest według mnie słaby, bo wypada się na ostródzką “czerwonkę”, która jest napakowana TIRami i bez pobocza

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *