nie licząc porannego przejazdu przez zaspaną Wawę (niemal oszronioną porannym DZIEWIĘCIOSTOPNIOWYM chłodem) dzień zaczął się dla mnie tak
w bonusie od Pendolino dostałam extra minuty – dokładnie dziesięć. 10 dodatkowych minut w Iławie. Absolutnie gratis, w cenie biletu:)
Po dobrym śniadaniu pagóry niestraszne, zwłaszcza, że krajobraz się zmieniał, mijam Drwęcę kilka kilometrów od Iławy (droga na Sampławę)
i ciągnę opłotkami (skręt na Targowisko) do Lubawy, którą przejeżdżam “na wprost” i wypadam dokładnie na 537 do Pawłowa. Tu pagórów mnogość, asfalt dobry – nic tylko skakać:) Są też dodatkowe atrakcje – oto oczom moim ukazał się w pełnej okazałości TUŁODZIAD
a wraz z nim w pakiecie tułodziadzi hiper mega pagór, który tym razem zaatakowałam od właściwej – czyli mniej stromej – strony:) Co nagrodą zasłużoną było za wcześniejszą pięciokilometrową wspinaczkę jaka zaczyna się zaraz za Lubawą. A pamiętałam kiedyś, żeby drogą 537 tylko DO Lubawy jeździć!!
Zaraz po tułodziadzim (tułodziadowskim??) pagórze wkraczam w nowe rejony
dojeżdżam do mojej ulubionej ścieżki rowerowej czyli do dawnej krajowej siódemki i gnam z wiaterkiem w plecy prosto do Nidzicy
gdzie po raz kolejny pani Agnieszka szykuje wyśmienity pomidorówkowo-naleśnikowy obiadek. Teraz to mogę jechać! Wydłużam planowaną trasę do Czeruchów. To w końcu już tylko 70km:) Większość wygląda tak
trzeba się tylko przebić przez 10km siódemki – tym razem niestety już nie rowerowej a zaTIRowanej – dobrze, że jest szerokie pobocze. Dopadam do skrętu na powierż i jadę opłotkami aż do Iłowa. Stamtąd 544 przez Mławę i zaraz za Mławą skręcam z 544 na Ciechanów i dobrze znaną 615
w Czeruchach jestem 5 minut przez pociągiem (miałam jeszcze jeden w zapasie, więc bez wielkiego stresu). A o 21 w domu:)))
Trasa Iława-Sampława-Lubawa-Tułodziad-Pawłowo-Nidzica-Powierż-Iłowo-Mława-Czeruchy
- DST 182.01km
- Czas 08:09
- VAVG 22.33km/h
do tej wycieczki jest mapa