rano pochmurno, chłodno i trochę kapało. Tylko małe kółeczko skręciłam i myślałam, że trzeba będzie maszynę z garażu wyciągać. A tu powoli powoli przecierać się zaczęło i podjęłam ryzyko wyprawy do miasta rowerem, jako że nawałnic nie zapowiadali. No i opłaciło się, do wieczora nic nie spadło.
Agnieszka wygrała Montreal co dobrze rokuje przed US Open. Wreszcie jakiś wymierny sukces i rewelacyjny komentarz sprawozdawcy: “siostra Williams to jest siostra Williams”. Niewątpliwie jest, indeed:)
- DST 51.79km
- Czas 02:29
- VAVG 20.86km/h