ciurka, siąpi, mży

taki weekend jaki cały tydzień. Jeśli akurat nie pada to znaczy jedynie, że zaraz zacznie. Wczoraj spędziłam rozkosznie leniwy dzień bez roweru. A dziś leniwy dzień z rowerem:)) Wypad sierakowsko-babicki z pyszną jak zawsze kawą u Czubaka. W lesie ciągnie już zaawansowanym listopadem. Stopni 9. Ale gdyby wyszło słoneczko to jeszcze na jakiś mazurski wypadzik można by się zdecydować zanim ciemności zimowe zapadną:)))

  • DST 74.91km
  • Teren 2.20km
  • Czas 03:34
  • VAVG 21.00km/h

4 thoughts on “ciurka, siąpi, mży

  1. Kiepski czas dla nas rowerzystów – te ciągłe deszcze, listopadowe szarugi jesienne przyszły za wcześnie, do tego trzy ostatnie październiki były słoneczno-prześliczne, co mnie rozpieściło.

    1. po intensywnym sezonie czekałam na deszcz i tydzień odpoczynku był bardzo fajny – ale zanosi się na znacznie dłużej a to już fajne nie jest. Też jestem rozczarowana bo ostatnie lata oferowały piękną pogodę jesienią. Przynajmniej wrzesień był fajny

    1. de gustibus…etc. Czyli co kto lubi. Z ponad 18000km w tym roku mogę sobie trochę ponarzekać. A nawet O ZGROZO czasem odpuścić!!!:)

Leave a Reply to Trammer Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *