Ciechocinek

upały nadal upalne ale czasem jakby upalne trochę mniej. Na przykład rano:))

Już nie taki niesamowity poranek, jak tydzień temu, kiedy przed piątą było 20 stopni. Dziś o piątej to jeszcze nawet słońce nie wzeszło:((, krótki już dzień, ostatnie dwusetkowe podrygi. No ale Ciechocinek jeszcze się załapał.
Trasa, jaką jeździłam do tej pory przez Gostynin i Kowal – bez szału, a i po drugiej stronie Wisły niespecjalnie – asfalt nędzny, bardzo naokoło no i pagórów dużo. No to postanowiłam skorzystać z tradycyjnie mniej TIRowej niedzieli i spróbować nadwiślańskiej krajówki. Na mapie wygląda bardzo nęcąco, lasy i rzeka tuż tuż.
Ale zanim krajówka – znane i lubiane kilometry drogi 575,

most na Bzurze

kilka kilometrów do Arciechowa (przy czym tylko dwa marnej jakości) i już rewelacyjne dukciki łączące Arciechów z Dobrzykowem.

Przy czym do Dobrzykowa dziś nie dojechałam, bo przeoczyłam skręt na Świniary i wyrzuciło mnie na wysokości Wymyśla z powrotem na 575 (na rondzie ze skrętem na Gąbin) co ostatecznie nie było takie złe, bo po nędznym asfalcie jaki tu straszył latami zostało tylko przykre wspomnienie,

ścieżki szczęśliwie nie zbudowali i 10km do Dobrzykowa szybko wpadło. 
Dobrzyków po ostatnim wypadzie do Płocka sprzed 2 tygodni wspominam źle, 6 czy 8 nawet kilometrów dziadowskiej ścieżki z zakazami mnie zmęczył i postanowiłam spróbować czegoś nowego. Otóż i udało się odkryć piękny objazd wspomnianego dziadostwa – na rondzie w Dobrzykowie omińcie skręt na Płock (575) – skręcić trzeba w lewo i od razu pierwsza w prawo (Cichomska ulica chyba). Piękny bezruchliwy asfalt z górkami i fajną panoramą odległego Płocka wyprowadza prosto na krajówkę zwieńczoną (starym) mostem (na pierwszych światłach skręt w prawo), która to krajówka ma coś do zaoferowania rowerzystom:)))

Skręt w oczekiwany nadwiślański odcinek 62 do Włocławka jest tuż przed mostem do Płocka, więc skoro jestem już tak blisko to nie odmawiam sobie pysznej kawy na molo. Cóż, gofra też nie:)))

Wracam na szlak i… o łał, 62 nie rozczarowuje!

Kawał nią jadę, do Włocławka prawie 5 dyszek i na całym odcinku asfalt jest genialny.

Byłoby cudownie, gdyby występował chociaż cień pobocza – gdzieś czasami pojawia się znienacka pasek 100m. Przy niedzieli, po święcie da się w miarę bezpiecznie jechać, TIRy pojawiły się raptem trzy, osobówek jednak dużo i w tzw zwykły dzień chyba nie odważyłabym się tędy jechać tak długo. Inna sprawa że odbić nie bardzo jest dokąd i jak już wjedziesz to jedziesz:))
Włocławek tradycyjnie bezzdjęciowy, nie ma uroku to zapyziałe miasto, może dlatego że wiem co mnie czeka – na wylotówce równa dycha ścieżki, tłuk tłuk tłuk, zwieńczona orlenkiem pod Amwilem, gdzie ławki nęcą ale huk taki że uciekajcie czym prędzej.
Dawna krajowa 91 (piękny asfalt, pagóreczki i super pobocze)

teraz robi za serwisówke dla A1 i jest to prawdziwa Aleja Orlenów – za 2 km będzie następny. A przed Ciechocinkiem jeszcze kolejne 2 (plus trzeci po zjeździe:)))
Zachęcona powodzeniem w eksploracji objazdu Płocka próbuję znaleźć alternatywę wjazdu do Ciechocinka – od strony 91 prowadzi doń wąziutki asfalcik i słaba ścieżka której jednak nie sposób zignorować – droga jest tak wąska, ze rowerzysta ruch tamuje dokumentnie a aut tam dużo. Skręcam zatem wcześniej, do Nieszawy (fajnie) i odkrywam, że tym razem nos mnie zawiódł. Asfalt nędza ale to co obok asfaltu nędza jeszcze większa. 

I tak przez 10km… Za cud uważam, że NIKT nie trąbił. To chyba te tężnie tak na naród pozytywnie wpływają:))

Przejazd przez Ciechocienk porą wieczorową ograniczam do minimum – tłum się kłębi. Uwielbiam to miejsce, ale… rano. Mój spacerowy czas będzie jutro. Przed śniadaniem:)
Wieczór to pora doskonałego relaksu w miejscu, gdzie zatrzymuję się zawsze, gdzie zawsze jest tak samo miło, komfortowo ale na pełnym luzie.

więcej o Villa Park – w rekomendacjach:)))

  • DST 217.10km
  • Czas 10:09
  • VAVG 21.39km/h

mapka ze stravy jest tutaj  

 

2 thoughts on “Ciechocinek

  1. No to jak widzę wyprawka wielce udana, szczególnie, ze finał rozegrany w ulubionym i znanym miejscu wypoczynku :)))

    Trochę mnie zaniepokoił fragment o ostatnich dwusetkowych podrygach, mimo wszystko nie wierzę… :)))

    Sezon jeszcze w pełni, trzeba wykorzystywać wiatr w plecy, wtedy dzień jakby dłuższy jest :)))

Leave a Reply to EL Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *