ART DECO w Płocku

codzienne lajcikowe seteczki fajne są, ale jak ja już dawno nie jechałam dłuższej jakiejś traski… Dziś ostatni dzień pięknej pogody, i ostatni dzień kiedy ranek wita taką temperaturą

Mus wykorzystać!
Przez Łomianki jadę jeszcze po ciemku ale na nadwiślańskiej 575 dzień już w pełni. Piękny dzień. Piękna droga. Nuuuda:)

o, łoś. ŁOŚ???

miał swoje 30 sekund. Przeszedł, poszedł… I cóż. Nuda:)))

25 świetnych, nudnych kilometrów.
Bzura.

Za Bzurą ciąg dalszy 575. Nuda:)))

Nudzie sprzyja wykrotów zniknięcie na odcinku 2km przed Arciechowem. Już po całości aż do skrętu w nadwiślańskie przenudne asfalciki urody przecudnej równiutko. Oprócz zostawionych na wspomnienie 100 garbatych metrów:))))
No a asfalciki… 

…i tak przez kilometrów 30. Do samego Dobrzykowa. Który długo był przedsionkiem piekieł oferując wielokilometrowy dojazd do Płocka garbatą koszmarną ścieżką. I ścieżka wciąż tam na pewno jest, ale już trwa beze mnie. Bo odkryty w ubiegłym roku objazd ulicą Ciechomicką dopełnił ideału tej doskonałej trasy. 

(pogoda też się postarała:)))

Wyjazd na 62 niestraszny. Można? Można.

120km totalnego resetu. Uwielbiam tę trasę (końcówka też zacna: wjazd do Płocka od najlepszej strony, niemal prosto na molo – o którym za chwilę też będzie – przez JEDYNY TAKI most, na którym jest ZAKAZ JAZDY ROWEREM po chodniku czyli NAKAZ jazdy jezdnią:)))
Tak więc Płock:

w najlepszym swoim pozaweekendowym wydaniu. Pusto. Rewelacja.
Kawa na molo pyszna jak zawsze. Dziś piję ją szybko bo nie molo celem moim tej środy jest.
Gdyż cel mój jest tu!

Uwielbiam art deco. I miejsca, w których niebieski witany jest jak gość a nie upierdliwa zawalidroga. Zapytałam co prawda poprzedniego dnia czy zostanie wpuszczony i jechałam na pewniaka, ale i tak miło. Miejsca w holu istotnie dużo i niebieski trochę jak eksponat zwiedzających witał. Tylko podestu zabrakło. Bo CZERWONY miał:)))

Wystawa doskonała. Panie przemiłe, kompetentne, zaangażowane. Cudności mnóstwo.

Oprócz czerwonego (oczywiście) urzekł mnie wystrój garsoniery

(“pokój kawalerski”)
wyposażony we wszelkie przydatne drobiazgi.

Jakieś typy? I tak nie zgadniecie. Zgadliście??:)))

A to?

To kuchenka jest:)))
W gablotach sporo smakowitych drobiazgów biżuteryjnych (w tym kolekcja imponujących szpil do kapeluszy).
Warto też zajrzeć na drugie piętro.

Że Witkacy (portret jego autorstwa z prawej) z uchwyceniem podobieństwa miewał problemy to wiadomo, ale nadal nie wiem jak wyglądał portretowany przez 3 różnych artystów TEN SAM matematyk:))))

jest też Łempicka:))

Super, że tu przyjechałam:))) Tylko… trzeba jeszcze jakoś wrócić. Latem jeździłam pętelkę. Ale nie zawsze wiatr taki pętelkowo mały,  no i nie zawsze jest lato.
Czasem jest koniec lata:(
Więc to jest mój kolejny na dziś cel – przetrzeć szlak do Sierpca. Gdyż pociąg z Płocka do Wawy owszem jeździ – raz w tygodniu w niedzielę. Jeździ za to do Sierpca. I miałam nim pojechać, ale…
Pojechałam rowerkiem:)

Czekam na skręt do Sierpca, żeby ze ścieżki uciec, ale skręt nie jest fajny.
Lokalna niby droga ale tłok koszmarny. Jak jeszcze odkryłam, że zaraz się połączy z wojewódzką 540 (a TIRy już zaczęły majaczyć na horyzoncie) uciekam w bok.
Skręt na Gozdowo. Asfalt jest.

Jechać się da. Trochę telepie, ale za to jaka cisza!
A za Gozdowem… droga do Sierpca – rewelacja!

(no i wyjeżdża się prosto na dworzec).

(tak, to właśnie dworzec:))
Mam jeszcze chwilę, żeby spojrzeć (przez płot) na skansen

i oblukać hotel (też “skansen”, chociaż nie wygląda:)))

Szynobus

mam na wyłączność. Prawie. Jest jeszcze jedna pani z walizką.
Szynobus leci do Tłuszcza, przesiadkę mam w Modlinie – zaskakująco dobrze zsynchronizowaną. 

  • DST 182.57km
  • Czas 08:41
  • VAVG 21.03km/h

mapka ze stravy jest tutaj   

PS pociągi z Płocka jeżdżą też do Kutna, ale weź się stamtąd wydostań…:((

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *