gdyby nie atrakcja w postaci masakrycznej wichury dzień wczorajszy i dzisiejszy zlałyby mi się w jedną rowerową pętlę. Trudno wymyślić coś odkrywczego przy wciąż nie sprzyjającej pogodzie, kręcę więc swoje standardowe pętelki i cieszę się, że chociaż seteczka wpadnie:) Na dzisiaj znowu wieszczyli popołudniowe opady (co się zresztą ziściło) a ja namoknięcia ryzykować nie lubię, zwłaszcza namoknięcia burzowego. Swoją porcję wody już na plecy przyjęłam i od pewnego czasu wdrażam zachowawczą strategię rowerowego wygodnisia:)
- DST 122.63km
- Teren 1.60km
- Czas 05:20
- VAVG 22.99km/h
…a nie jest to strategia zła, bo tym wygodnickim sposobem 2000 kaemek w maju wpadło:))
Jutro dodam niewiele, bo jest turniej. Się człowiek w ten telewizor napatrzył to i sam chce zagrać. Z dzisiejszych hiciorów: Murray vs Kyrgios i Djoko vs Kokkinakis nieoczekiwanie ciekawszy okazał się ten drugi. Nick nie powalczył, chociaż kilka ładnych wymian było. Thanasi dojrzalszy i bardziej wytrwały, mecz atrakcyjny i dobra walka mimo wyniku 0:2 w setach. Może wygra trzeciego?