Tour de Płock 222km

samochwalstwo wylazło już w tytule wpisu. Ale to moja najdłuższa samotna wyprawa so far. I bardzo jestem z niej zadowolona:)
Zaczęło się wcześnie. 6.08 Dworzec Śródmieście. Niebieski nie jechał jeszcze takim pociągiem


trochę trzęsło, trochę ryczało, ale za to miejsca pod dostatkiem. W ciągu godziny byliśmy już w Sochaczewie. I tu pełne zaskoczenie. JEDYNY dworzec jaki znam, gdzie nie trzeba taszczyć roweru po schodach

Można? Można. Dlaczego to nie jest standard???
Sochaczew mocno w klimacie Chopinowskim, obrazki jak z folderu

zawsze mnie ciekawi czy Chopin rzeczywiście czerpał z tych widoczków inspirację. Bo ja w jego pięknej muzyce jakoś tej nędzy mazowieckiej nie słyszę…
A nędza wcale nie przesadzona, asfalty zupełnie jakby czasy Chopina pamiętały – dramatyczne. Z Sochaczewa przez Młodzieszyn do Iłowa cały czas pięknie, dużo lasów, ruch mały. Co w kontekście nawierzchni nie dziwi:) szkoda, bo okolica piękna i można by pomykać częściej tamtędy. W Iłowie złapałam 575, której spory odcinek znam z przejazdu Kamion-Leoncin. Kontynuacja w stronę Płocka równie zryta jak drogi tej początek. Koszmarnych dziurawców nie ma, ale gładź nie powała. Fale, uskoki, koleiny

Niemniej to na tej drodze spotkała mnie najmniej oczekiwana niespodzianka tego wyjazdu. Bo nagle…

czterogwiazdkowe śniadanko! 3km za Słubicami skręt w prawo w las. Zachęcają mnie te gwiazdki i piękny nowiutki asfalt. Jadę. Po 2km asfalt nówka się kończy i atakują okrutne wertepy. Ale to już tylko kilkaset metrów.
Obiekt jest niesamowity. Przeogromny! Słyszę..echo..swoich..kroków…Ale jest śniadanko.
I bardzo fajna rozmowa z Panem Marcinem, dyrektorem hotelu. Pozdrowienia!!
Solidna porcja energii zaniosła mnie do Płocka mimo kolein i wiatru w twarz. Po drodze miałam czas się zastanowić

nad dalszą trasą

ale jednak pozostałam przy wcześniej WYMYŚLONYM  wariancie:))
Po drodze sporo osiemnastowiecznych kościółków, takich jak ten

a w Dobrzykowie widać Wisłę z drogi

Niesamowite jest, że na wąziutkim odcinku między drogą a Wisłą powstają nowe domy. Chyba nie bardzo rozsądnie…
No ale przejdźmy do konkretów

Płock zaprezentował się bardzo atrakcyjnie. Skręt nad Wisłę od razu po wjeździe do miasta, trzeba tylko pokonać dość koszmarny most. Krótka wspinaczka na katedralne wzgórze i..

Skwerek, ławeczki, kawiarenki. Uroczo. Katedra też prezentuje się okazale

No i już. Uciekam. Bo trochę dalej było do tego Płocka niż liczyłam – przez Kawallowskie boczne skoki. Do przyjaznego zapamiętania Płocka niewątpliwie przyczynia się fakt, że wyjazd w interesującą mnie stronę łatwy, szybki i zupełnie nie kłopotliwy. Dwa skrzyżowania i jestem na 567 na Staroźreby. Szacuję, że mam pozostały do powrotu dystans pod kontrolą i decyduję się na bardziej ryzykowny ale atrakcyjniejszy wariant.Zamiast głównymi drogami (567/10/7) przez Płońsk odbijam na Radzanowo. Super!! Po kilku kilometrach pojawia się świetny nowy asfalt, jest zupełnie pusto, są nawet czasem mikrohopeczki.26km do Bulkowa mija w mig. W Bulkowie zaczyna się kłopot z odnalezieniem sensownego przejazdu do Naruszewa. Mapa nic ciekawego nie podpowiada, liczyłam na inwencję lokalnych mieszańców, którzy niestety zawodzą. Połowa w życiu nie słyszała hasła Naruszewo.. Pozostali kierują mnie gdzieś w pola albo do głównej “dziesiatki”. No gdybym chciała to pojechałabym tamtędy wcześniej… Nie pierwszy raz zatem zdaję się na własnego czuja. Przejazd przez Słomin jest super! Znajduje się nowiutki asfalcik, którym dojeżdżam do czerwonej 50. Sześciokilometrowa męka tą drogą jest jedynym mankamentem tego wariantu. TIRy zap…. jeden za drugim. Na 3 km jest pseudopobocze (szerokości tak na oko 30cm) co niewiele pomaga. Jadę z duszą na ramieniu i nawet takie obrazki nie pomagają

Dobrze chociaż, że asfalt równiutki, śmigam w kilkanaście minut. Skręt do Naruszewa jest prawdziwym wybawieniem. Jaka cisza…:) I tak już będzie do końca. Trasę od Naruszewa znam już wyśmienicie. Za Przyborowicami widzę znaki, które sprawiają, że czuję się już prawie jak w domu, chociaż to jeszcze 70km

Na liczniku mam 175km kiedy pozwalam sobie na oddech. Jest zaskakująco wcześnie jak na przejechany dystans. Skręcam do Lisa. Jajecznica, pierożki, kawa. Upał powoli ustępuje przyjemnemu przedwieczornemu ciepełku. Larwię się trochę za długo i za Czosnowem muszę trochę przycisnąć. Jest wystarczająco jasno, żeby jeszcze zrobić dokumentację:)

  • DST 222.77km
  • Czas 10:12
  • VAVG 21.84km/h

 

 

 

do tej wycieczki jest mapa:))

5 thoughts on “Tour de Płock 222km

  1. Piękny dystans i piękny opis wycieczki. Żałuję, że mieszkam w zupełnie innej części Polski i nie mogę wykorzystać Twoich tras. Ale i tak motywujesz mnie bardzo pozytywnie. Uwielbiam Twoje wpisy. Pozdrawiam

    1. hej, odpowiadam z opóźnieniem bo własnie zbierałam materiał do kolejnych wpisów:) w kontekście pracy, jaka mnie w związku z tym czeka takie miłe i motywujące słowa przyszły w najlepszym momencie:) a Ty gdzie jeździsz? pozdrawiam:))

      1. Bielsko-Biała i okolice. Jest tu naprawdę pięknie i chociaż jeżdżę od wielu lat, wciąż odkrywam nowe trasy i ścieżki. Pozdrawiam serdecznie i czekam na nowe wpisy (może mnie zmotywujesz, żeby wstać bardzo wcześnie rano i pojeździć, bo upały są tak nieznośne, że nie daję rady w ciągu dnia).

        1. o, to ja wcale nie znam Twoich rejonów. Zakochana jestem w północnej Polsce i z każdym rokiem moja miłość silniejsza:) Może się skusisz. Powinnam koło czwartku wrzucić już coś na zachętę:))

Leave a Reply to Marcin Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *