11 listopada to dzień, który w tym roku zawłaszczam na własne święto. Święto radosne. Zwycięstwa nad słabością, ograniczoną sprawnością, strachem – że to co się stało rok temu w każdej chwili może się zdarzyć ponownie… Myślę o wypadku często i tak już chyba będzie zawsze. Bo codziennie niezmiennie pojawia się ten błysk. Krótka jak mgnienie chwila szczęścia. Że się udało. Wrócić. Na TĘ stronę. Pracuję, jeżdżę, gram, złoszczę się, śmieję, kocham. Żyję:)
- DST 53.70km
- Czas 02:28
- VAVG 21.77km/h