Kaszuby 2015

dzień zaczął się pięknie i ..rześko


nie odmówiłam sobie krótkiej porannej rundki wzdłuż Jezioraka w ramach przedśniadaniowej rozgrzewki. Perspektywa nowej trasy nakręca mnie totalnie, nie mogę się już doczekać. Na początek tereny znane, ale nigdy nie mam ich dość

Iława-Susz-Prabuty

tak wygląda całe 30 ponad kilometrów, z krótką przerwą na niezrozumiały bruk w centrum Susza. I w Prabutach. Gdzie przynajmniej jest kawowy Orlen:))
Za Prabutami wkraczam w nowe województwo

i do Kwidzyna

zamek jest imponujący. Żeby to ocenić trzeba zjechać w dół  – od strony “turystycznej” nie robi takiego wrażenia.
Za Kwidzynem już definitywnie zaczyna się nowe. Najpierw 4 km drogi do Korzeniewa, gdzie jest wjazd na most. 2 lata temu popełniłam tu błąd próbując dobrać się do Gniewu drogą wzdłuż Wisły. Która jest pułapką, bo nie ma tam promu, który jest na mapach. Promu nadal nie ma, dzięki czemu zaliczam całkiem fajną przeprawę, z szeroką wygodną ścieżką

za mostem wpada się na kilka kilometrów na czerwoną 90, która straszna nie jest, ma pobocze i fajny asfalt – bo to całkiem nowa droga jest. Niemniej skoro pojawia się opcja ucieczki w boczniaka na Rakowiec chętnie z niej korzystam. Uwaga – na starszych mapach droga na Rakowiec błędnie zaznaczona jest jako skręt w prawo, gdy tymczasem skręt jest w lewo. I prowadzi prosto do drogi na Skórcz – trzeba tylko przeciąć “siódemkę”

droga do Skórcza bardzo miła, chociaż asfalty miejscami takie sobie – ale cisza, spokój i zielono:) W Skórczu wpadam na 214 do Kościerzyny, gdzie niestety już tak miło nie jest. Nie wpadłam na to, że jest to droga znad morza, ja mimo częstych swego czasu pobytów w Łebie nigdy nie jechałam tędy. Tymczasem z północy walą samochodowe hordy, istna nawałnica. Jest niedzielne popołudnie, czas powrotów i nie da się tego nie zauważyć. Ledwo udaje mi się czasem rozejrzeć

wydaje się, że blisko i ładnie

a tymczasem były to 3 godziny mordęgi. Zakończone gigantycznym korkiem w samej Kościerzynie, przed którym uratowały mnie garbate ale przejezdne ścieżki.
Z miłych akcentów po drodze zauważam nader nęcącą zachętę do spędzenia czasu w twardym dole

trudno było się oprzeć, ale jakoś przetrzymałam:)) W nagrodę przed samą Kościerzyną zaliczam ostry zjazd

przedzierając się przez korek i wykroty na ścieżce docieram na rynek, którego nie da się niestety obejrzeć – jest festyn. Cały plac upakowany w wielopiętrowe dmuchane “atrakcje”, które skutecznie zasłaniają ładne chyba kamieniczki. Kościołowi się upiekło

Hotel Bazuny jest już przy wyjeździe w stronę Bytowa. Bardzo wygodne pokoje na parterze, tym razem nie było żadnego dźwigania niebieskiego po schodach. Jeszcze sauna i odpływam w krainę, gdzie szumi już cicho morze…:))

  • DST 160.84km
  • Czas 07:44
  • VAVG 20.80km/h

 

 

 

do tej wycieczki jest mapa

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *