Fanaberia. Dz.1

Uwielbiam te momenty, kiedy nachodzi mnie na spontan:)))

I kiedy pani kierownik pociągu przychodzi pogadać o rowerach:))
Sopot! 

(czyli spontan sentymentalny)
Tego mi było potrzeba:))

A jak Sopot to albo Bar Przystań, albo Gruba Ryba. Na śledzia w Barze za wcześnie, ale na pankejki w Rybie

pora jest w sam raz.
Przedsezonowy Sopot jest super, zwłaszcza rano. Sfatygowana rowerostrada dostała trochę nowego asfaltu,

na razie tylko na odcinku bliżej Gdańska. Część sopocka dość fatalna, ale widoczki rekompensują. Trzeba tylko uważać, żeby w zagapieniu w wądół nie wpaść nieżyczliwy.
Wielka pozytywna zmiana zaszła natomiast na Hallera, długiej ulicy od plaży w Brzeźnie do centrum prowadzącej. Ościeżkowana po całości, straszyła  dotychczas dramatyczną kostką z garbami.  Zyskała po całości nowiutki, gładki asfalt. 

Nie najgorzej jedzie się też aleją Zwycięstwa (to ta z czołgiem)… No i to by było na tyle. Dalej klops.
Pomijam okolice Dworca Głównego z lawirowaniem między setką pieszych, przejazd przez skrzyżowanie gdzie ścieżka prowadzi w strome niekończące się schody gdzieś do czeluści prowadzące (jezdnią ominięcie tych schodów to 10m. Dziesięć!!), ale i dalszy wyjazd z miasta to garbata masakra. Przynajmniej ładnie. Taka trochę Kopenhaga:)))

Wytoczyłam się wreszcie na 501, tu niby też jakaś ścieżka ale zupełnie już dramatyczna. Na szczęście jest też przyzwoite pobocze. 
No ale czekam już na serwisówki S7, fajny objazd przez Bogatkę i wreszcie:))

Częściowo to zupełnie nowe serwisówki, częściowo ślad starej siódemki. Bez różnicy,, jazda super, ruch żaden. Do momentu, kiedy jedyną opcją jest wjazd do Nowego Dworu Gdańskiego. To już ćwiczyłam kiedyś i źle wspominam. Telepka po kostce przez całe to niezbyt urokliwe miasto przyjemna nie była ani wtedy ani dziś. Zmiana jakościowa nie zaszła. Kostka i krawężniki plus zakazy. Masakra. A z tyłu głowy mam, że czeka mnie jeszcze Elbląg…
Tymczasem objawiają się doraźne atrakcje. Po radosnej chwili wydostania się z NDG z powrotem na siódemkę tnę sobie przyjemnie próbując wyprzeć ten niedawny koszmar a tu co? Gugel nowy wariant dojazdu do E proponuje! Takie są skutki gdy zapomnisz wyłączyć nawi…

Tak to ujmę: przedsmak Elbląga…Bo Elbląg 

to naprawdę miłe miejsce. Tylko te ścieżki. Co to jest za koszmar. Nie ma chyba miasta z większym dramatem. TO:

był naprawdę NAJLEPSZY odcinek. Koło dworca w “ścieżkach” są ryte dziury. Takie na kilkanaście centymetrów! I oczywiście zakazy. I oczywiście prawo/lewo.  I nagle na samym wyjeździe gdzie już żaden ruch i ścieżki niepotrzebne oto jest. Nówka! Co za absurd.
Tak mnie ten Elbląg umęczył, że pagóry do Pasłęka wzięłam z biegu. I objazd Pasłęka, bo na szczęście tu opcja jest. 5km objazdu to mała cena za ominięcie pasłęckiego bruku.
I dopiero za Pasłękiem czuję, jak bardzo już czekam na to:

Kłobuk jak zawsze nakarmił mnie doskonale. I szybciutko:)))
Ostatnie 30km do Ostródy też szybciutko. Uwielbiam.

Zwłaszcza pagóry za Miłomłynem i ten cudowny dąb

na wjeździe do miasta, uratowany przed masakrą rozbudowy S7. Pięknie odżył!

  • DST 169.04km
  • Czas 07:00
  • VAVG 24.15km/h

przejazd przez Trójmiasto jest tu

a reszta trasy tu

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *