Dojczland total spontan dz.2. Dresden via Meißen

Wszystko zgodnie z planem. Lało w nocy a rano ruszyło na Dresden. Więc ruszam na Dresden i ja. Już nawet trochę przeschło:))

Pierwsze kilometry takie sobie, asfalty średnie ze średnimi ścieżkami. Dopiero za Borsdorf trochę się poprawia,

pojawia się więcej zieleni, za to znikają ścieżki,

a za Wurzen asfalty takie, że mogłabym cały czas robić zdjęcia.
Niektóre zupełnie nowe. Tak nowe, że ciepłe. Gorące!
Tuptam boczkiem kilkaset metrów z buta.

Nowych asfaltów jest coraz więcej , ale szczęśliwie już wystygły:))

Niewiarygodne, jak tu jest pusto. Aut nie ma prawie wcale, ciężarówki ani razu nie spotkałam:)
Omijam boczkiem Lommatsch i Oschatz i kilkanaście kilometrów przed Meißen porzucam asfalciki na rzecz ścieżki nad Łabą.

Nie jest aż tak piękna, jak ten odcinek Pirna-Bad Schandau, który jechałam kilka lat temu ale wystarczająco ładna:)
Ścieżka wjeżdża prosto do Miśni, ale żeby największą atrakcję zobaczyć na potężną trzeba się wdrapać górę. PO BRUKU!

Męka była straszna a na górze okazało się, że średnio było warto bo atrakcja opakowana została straganami i budami niefajnymi. Odkryłam za to inną arcyfajną rzecz.
Do atrakcji jeździ winda!

Jest świetna. Jak ja mogłam ją na dole przegapić! Winda uratowała Miśnię:))
Wracam na ścieżkę, która już na pełnym luziku  wprost do Dresdena prowadzi,

prosto na pocztówkową panoramkę

i wszystkie obowiązkowe atrakcje:))

Bardzo się poprawiło Dresdenowi od naszego ostatniego spotkania. Nie ma wykopków. Nie ma piachu. Most otwarty. Zamiast 44 stopni tylko 34:)) Mega wieczór!

  • DST 127.02km
  • Czas 06:10
  • VAVG 20.60km/h

mapka ze stravy jest tutaj   

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *